29 czerwca 2021

Projekty, idee czy programy nawiązujące do idei hipertekstu

Do idei czy koncepcji hipertekstu nawiązuje wiele różnych projektów i programów, opisywanych w ciągu wielu ostatnich dekad, już od lat 40. XX wieku począwszy.

  1. Memex (1945)
  2. Xanadu (1960) (Ted Nelson utworzył termin hipertekstu)
  3. on-Line System (1968) – tutaj sprawdź "centrum badań nad rozszerzeniem możliwości ludzkiego umysłu" Dogulasa Engelbarta ⇒
  4. HyperGate (1982)
  5. HyperTIES (1983)
  6. Hypercard (1987)
  7. Storyspace (1987)
  8. ENQUIRE (1980)
  9. HTML i WWW (1991)
  10. Semantic Web (1999)

To pewnie jedynie mała część, zaledwie wycinek. Swoją chronologię przedstawia też Stuart Moulthrop ⇗.



16 czerwca 2021

Electric Literature. Wydawnictwo cyfrowe sprawdzające umiejętności opowiadania w cyfrowym środowisku

Electric Literature to wydawnictwo cyfrowe, funkcjonujące od 2014 roku jako organizacja non-profit. Zostało założone w Stanach Zjednoczonych w 2009 roku, początkowo jako kwartalnik, przez Andy’ego Huntera i Scotta Lindenbauma.

Misją Electric Literature ⇗ jest rozszerzenie umiejętności opowiadania przy pomocy możliwości środowiska cyfrowego. Wydawnictwo chce również uczynić z literatury zjawisko bardziej ekscytujące, istotne i inkluzywne. EL więc – jak możemy przeczytać na ich stronie – wydaje literaturę znajdującą się na przecięciu różnych gatunków, mediów i kultur.

Electric Literature is a nonprofit digital publisher with the mission to make literature more exciting, relevant, and inclusive. We are committed to publishing work that is intelligent and unpretentious, elevating new voices, and examining how literature and storytelling can help illuminate social justice issues and current events. We are particularly interested in writing that operates at the intersection of different cultures, genres, and media.

Publikacje są dostępne za darmo na stronie electricliterature.com ⇗

13 czerwca 2021

W 1923 roku przewidzieli, że będziemy uczyli się z ekranów? Zagadkowa wizja świata w 2022 roku

Parę dni temu polski internet obiegły wizje przyszłości, pochodzące z 1923 roku, a dotyczące roku 2022, czyli właściwie naszej niedalekiej przyszłości. Największą jednak uwagę przykuł fragment opisujący edukację prowadzoną przy pomocy ekranów. Właściwie nic w tym dziwnego, skoro w kontekście pandemicznych ograniczeń większośc czasu spędzamy przed ekranem – pracując, ucząc się, odpoczywając.

Od czego się zaczęło?

Artykuł, do którego wszyscy się odnoszą, czy też skan, który udostępniają, pochodzi z "Ilustrowanego Kuryera Codziennego", czyli polityczno-informacyjnego dziennika, wydawanego w latach 1910–1939 w Krakowie. Dzięki temu, że dokonano digitalizacji wszystkich wydań i Małopolska Biblioteka Cyfrowa ⇗ udostępnia pełnotekstowe archiwum tego dziennika w wersji elektronicznej, możemy dokładnie sprawdzić źródło tych rewelacji.

Z tego co do tej pory ustaliłem, to po raz pierwszy fragment dziennika pojawił się w Demotywatorach ⇗, gdzie został opublikowany 8 czerwca 2021 o 8:24 przez użytkownika Evandro.



Następnie skan artykułu udostępniła Justyna Bracha-Rutkowska ⇗ (@BrachaRutkowska) na Twitterze. Przy jej tweecie pojawia się data 8 czerwca 2021 o 8:51, nie wiem, jak trafiła na tę informację.

Kolejnego dnia wieczorem artykuł poświęcony tym przewidywaniom ukazał się w dziale Podróże na portalu Onet pod tytułem Zaskakujące prognozy polskiego tabloidu z 1923 r., jak będzie wyglądał świat w 2022 r. ⇗ Tam tekst został opublikowany 9 czerwca 2021 o godzinie 20:26.

Później materiał pewnie już wirusowo rozprzestrzenił się w wielu zakątkach internetu. Właściwie nie zależy mi teraz na tym, by dokładnie prześledzić obieg tego skanu czy też odtworzyć drogę rozprzestrzeniania się. Zainteresowało mnie jednak coś innego.



O co w ogóle chodzi?

Podaję tak dokładne daty i źrodła, ponieważ sam trafiłem na ten artykuł w poście Piotra Mareckiego na Facebooku ⇗ i na początku zaciekawił mnie sam temat, a potem jeszcze bardziej to, że ktoś w komentarzach (niestety nie już tego komentarza) napisał, że to fałszywka i że łatwo takie coś sprokurować.

To bardzo interesująca hipoteza. Tym bardziej, że futurystyczne wizje brzmią naprawdę przekonująco. Nauka z ekranów, elektroniczne książki, odejście do węgla na rzecz energii słonecznej, równouprawnienie kobiet i mężczyzn? Brzmi znajomo, prawda? I do tego jak najbardziej realnie.





Zmotywowało mnie to więc do tego, by sprawę sprawdzić i dotrzeć do źródła. Zwłaszcza, że sam artykuł wspomina o amerykańskim dzienniku i cytuje wypowiedzi osób raczej niepochodzących z Polski. Ponato chciałem trochę sprawdzić się w roli internetowego archeologa, który odgrzbuje kolejne warstwy internetowej gleby i odsłania to, z czego wszyscy wyszli, a czego nie wszyscy przywołują. A im głębiej schodziłem, to tym ciekawiej się robiło. Zwłaszcza, że do teraz coś mi nie pasuje.

Ilustrowany Kuryer Codzienny i The Bridgeport Telegram

Otóż wspomniany artykuł w "Kuryerze", zatytułowany Jak będzie wyglądał świat w roku 2022? ⇗, do którego rzecz jasna sięgnąłem w pierwszej kolejności (i do którego notabene nie było aż tak trudno dotrzeć), ukazał się w numerze 15 z dnia 9 lutego 1923 roku. Z kolei artykuł, który stał się prawdopodobnie inspiracją dla polskojęzycznej wersji, zatytułowany "Thinking Men and Women Predict Problems of World Century Hence", ukazał się 12 lutego 1923 roku w amerykańskim dzienniku "The Bridgeport Telegram"⇗. Tak wynika z zapisów w archiwach, gdzie znajdują się obie gazety. Widzicie jednak od razu, że kolejność nie jest prawidłowa.

Problem w tym, że nie sposób znaleźć ani dobrych skanów (znajdują się w płatnym archiwum) amerykańskiego dziennika, ani wiarygodnych źródeł potwierdzających jego prawdziwość. Choć sądzę, że niewyraźny skan i wersja ocr tekstu na stronie newspaper.com ⇗, powinny być wystarczające. Wolałbym jednak wiedzieć nieco więcej.



Futurystyczne wizje opisywał Matt Novak na stronie Paleofuture ⇗ w tekście Thinking Men and Women Predict Problems of World Century Hence (1923) ⇗ i właściwie opublikował kilka tekstów na ten temat, rozdzielając poszczególne wizje. Jego wpisy wydają się solidne, jednakże nie zamieszcza on żadnych skanów czy przypisów. Dlatego trzeba to wziąć trochę na wiarę.

Jest to tym bardziej zastanawiające, że "Kuryer" odwołuje się do amerykańskiego dziennika - nie podaje jednak jego tytułu. To, że chodzi o "Telegram", jest moim przypuszczeniem, potwierdzonym wpisami Novaka. Zgadzają się nazwiska osób, które przedstawiają swoje wizje, zbieżne są też same przewidywania.

Tylko jak to możliwe, że w Polsce tekst ukazał się przed tym amerykańskim? A może wydrukowano pierwotny tekst zupełnie w innym miejscu i oba przywołane przeze mnie dzienniki tylko go przedrukowały?

Jeśli tylko dowiem się czegoś więcej na ten temat, napiszę. Jeśli wy wiedzie coś więcej, dajcie znać. Nie jest to może jakoś bardzo istotne, jednakże na pewno bardzo interesujące.

07 czerwca 2021

Phono sapiens i trzecie oko – The 3rd Eye: Evolution to Phono Sapiens

Pewnie nieraz spotkaliśmy się z określeniem smartfonozy, smartfonowego zombie, smartfonowej szyi czy kciuka. Może co poniektórym jest nawet znajomy termin phubbingu ⇗. A już na pewno wielu osobom znajomy jest widok osoby, która zamiast zaangażować się w rozmowę, wpatruje się w smartfonowy ekran i twierdzi, że jest obecna.

Nie będę się rozpisywał w tym miejscu ani na temat cyfrowego uzależnienia czy e-uzależnień ⇗, ani też na temat phubbingu ⇗, choć to bardzo istotne zagadnienia. To po prostu obszerny temat i chciałbym do niego podejść nieco konkretniej w innym czasie. Teraz piszę jednak, bo zainteresował mnie projekt „trzeciego oka”. I choć to właściwie pewnego rodzaju żart – to znaczy sarkastyczne zwrócenie uwagi na pewne zjawisko, niż poważna próba rozwiązania problemu, z jakim mierzy się wiele osób, to sądzę, że warto się temu przyjrzeć.



Południowokoreański projektant Minwook Paeng ⇗ opracował urządzenie nazwane „Third Eye”, czyli „Trzecie Oko”. Jest to czujnik, wykrywający przeszkody na naszej drodze, kiedy akurat korzystamy ze smartfonu i nasze spojrzenie jest zajęte ekranem urządzenia. Nieraz pewnie widzieliśmy osoby, które podczas spaceru wpadały na innych ludzi czy na przedmioty, ponieważ wpatrywały się w smartfon. Na początku czerwca w Polsce weszły nawet w życie przepisy zabraniające korzystania z telefonu w trakcie przechodzenia przejściem dla pieszych. Jest to więc na pewno dość spory problem.

Paeng nazywa współczesnych użytkowników urządzeń mobilnych „phono sapiens” i zauważa, że obecnie trudno spotkać osobę niewpatrzoną w ekran. Cóż, trudno też się z nim nie zgodzić. Widzimy takie osoby w restauracjach, w autobusach, na uliach. Co jednak ciekawe, choć projekt „trzeciego oka” jest w fazie prototypowej, to autor zaznacza, że nie chce nim rozwiązać problemu, tylko raczej zwrócić na niego uwagę i na absurdalność rzeczywistości, w jakiej się poruszamy. Rozwiązaniem jest bowiem nie zainstalowanie sobie sensora na czole, tylko świadome korzystanie z narzędzi cyfrowych.



Dlatego choć nie musimy traktować „trzeciego oka” na poważnie, to zdecydowanie powinniśmy na serio zastanowić się nad problemem ludzi, którzy są uzależnieni od smartfonów i nie odrywają od nich oczu. Tym bardziej, że zwraca się uwagę na fakt, że powoduje to nie tylko wypadki, czy spadek uwagi, ale też pogorszenie relacji międzyludzkich.

Podejrzewam jednak, że opracowane rozwiązanie albo znajdzie zastosowanie gdzie indziej (właściwie podobna technologia z pewnością jest wykorzystywana w inteligentnych pojazdach) albo rzeczywiście pojawi się na rynku jako kolejny zadziwiający gadżet. Nie wątpię w to, że są osoby, które chciałyby i potrzebowałyby takiego urządzenia.

05 czerwca 2021

Czym jest literatura elektroniczna? Wyjaśnienie, którego nie nauczą cię w szkole

Literatura elektroniczna jest różnie pojmowana. Nie brakuje mitów na jej temat, a przede wszystkim błędnego rozumienia, czym tak naprawdę jest. Sprawdźmy więc, o jakiej literaturze mowa, kiedy mowa o literaturze elektronicznej. Tym bardziej, że termin ten pojawia się ostatnio dość często, również w dyskusjach jej niepoświęconych.

Moja odpowiedź na pytanie „czym jest literatura elektroniczna?” będzie podzielona na trzy części.

Pierwszą częścią będzie popularyzatorskie, a tym samym bardzo uproszczone i syntetyczne przedstawienie literatury elektronicznej, wynikające z przeglądu dotychczasowych naukowych ustaleń. To wytłumaczenie powinno pomóc w potocznym zrozumieniu tego, czym jest literatura elektroniczna. Nie jest więc bardzo wyczerpujące, ale powinno być wystarczające. Sądzę, że pomoże pojąć to zjawisko i uniknąć podstawowych nieporozumień. Dlatego jeśli komuś nie będzie się chciało czytać wszystkiego, to może na tym poprzestać. Chcesz wiedzieć od razu? TL;DR ⤵

Drugą częścią będzie przywołanie dwóch dotychczasowych i znaczących stanowisk naukowych na temat definicji tego pojęcia – Katherine N. Hyles i Roberto Simanowskiego. Oba stanowiska z jednej strony pozwalają uporządkować wiedzę na temat literatury elektronicznej, czyli wyznaczyć istotne punkty odniesienia, a przy tym wskazać dwa różne terminy: literatury elektronicznej i literatury cyfrowej, z drugiej strony pokazują, że wciąż istnieje spór co do tego, jak ściśle zdefiniować to zjawisko kultury cyfrowej.

Trzecią częścią z kolei będzie pewnego rodzaju propozycja nowego rozumienia czy zdefiniowania pojęcia literatury elektronicznej, jako nowoczesnej formy komunikacji i organizacji tekstu. Tę część można uznać za pewien punkt wyjścia do dalszych rozważań, a więc otwartą perspektywę, poszerzającą dotychczasowe rozumienie. Nie ma bowiem obecnie rozwiązania stałego i uniwersalnego.

JAK W PROSTY SPOSÓB WYTŁUMACZYĆ, CZYM JEST LITERATURA ELEKTRONICZNA?


TL;DR: najprościej rzecz ujmując, literaturą elektroniczną jest literatura, która powstaje i funkcjonuje w środowisku cyfrowym, wykorzystując tym samym jego właściwości.

To znaczy, że pojęcie literatury elektronicznej odnosi się do praktyk literackich, zarówno twórczych, jak i czytelniczych, które są możliwe dzięki właściwościom nowych technologii czy nowych mediów, np. komputerów, sieci internetowej, urządzeń mobilnych, aplikacji i tak dalej. W związku z tym istnieją dwa ważne kryteria, które muszą być spełnione, aby uznać coś za literaturę elektroniczną.

Pierwszym z nich jest rodowód cyfrowy [Hayles 2008: 3]. Oznacza to, że środowiskiem pierwotnym dla literatury elektronicznej jest środowisko cyfrowe. Dlatego w przypadku zwykłego przeniesienia do niego tekstu funkcjonującego poza tym środowiskiem wskazuje się na digitalizację lub pewne formy adaptacji [por. Szczęsna, Pawlicka, Pisarski 2015]. Nierzadko jednak adaptacje cyfrowe dzieł literackich, stają się dobrymi przykładami literatury elektronicznej. Tutaj można przywołać polski projekt, czyli hipertekstową wersję Rękopisu znalezionego w Saragossie Jana Potockiego ⇗, przygotowaną przez Mariusza Pisarskiego i Jakuba Niedzielę.

hipertekstowy Rękopis znaleziony w Saragossie Jana Potockiego


Drugim kryterium są możliwości, jakie daje środowisko cyfrowe. Dlatego samo napisanie tekstu przy użyciu narzędzi cyfrowych (np. napisanie artykułu w edytorze tekstu), czy samo odbieranie tekstu w nowych mediach (np. przeczytanie postu w mediach społecznościowych) nie jest wystarczające do określenia czegoś mianem literatury elektronicznej. Różni badacze wskazują różne możliwości, które są istotne, jednak najczęściej wymienia się między innymi interaktywność, multimedialność (czy też intermedialność) oraz procesualność ⇒ [Simanowski 2011: 31, Bouchardon 2017: 3; por. Rettberg 2014c*: 174].

Oznacza to, że prosty, statyczny tekst, opublikowany na przykład na stronie internetowej, niekoniecznie będzie przykładem tekstu elektronicznego. Wyposażony jednak chociażby w hiperłącza, zawierający elementy audiowizualne, które są wymagane do jego zrozumienia (są więc integralne, nie dodatkowe), pozwalający użytkownikowi na nawigację, wchodzenie w interakcję z tekstem lub jego elementami, pozwala już na rozpatrzenie go jako przykładu literatury elektronicznej.

Ważne w tym wszystkim jest określenie tego, czy możliwości dostarczane przez środowisko cyfrowe są sensotwórcze i konieczne, to znaczy, czy ich wykorzystanie przez autora, a następnie używanie przez odbiorcę, jest znaczące i wymagane do pełnego zrozumienia tekstu. Dlatego tak zwane książki elektroniczne (ebooki) są często nieuznawane za literaturę elektroniczną (pomimo powszechnego i popularnego rozumienia ich jako przykłady literatury elektronicznej), a jedynie za formy adaptacji literatury drukowanej, ponieważ ostatecznie tekst – po wydrukowaniu ebooka (zob. drukowanie internetu ⇒), czy po zdigitalizowaniu książki do formy ebooka – nie traci na znaczeniu, bez względu na użytą technologię tekst będzie zrozumiały. Oczywiście mogą istnieć odstępstwa od tej reguły, wiele więc zależy od precyzyjnych kryteriów, których nie da się wymienić w skrótowym wyjaśnieniu.

Ciekawym przykładem ebooka, który stara się wykorzystać możliwości środowiska cyfrowego (choć niezbyt realizuje założenia literatury elektronicznej) jest Starość Aksolotla ⇗ Jacka Dukaja. Powieść była promowana bardzo szumnie ⇗ jako innowacyjne rozwiązanie czy też eksperymentalny ebook. Początkowo była dostępna tylko w wersji elektronicznej, a obecnie można ją kupić również w wydaniu książkowym, to znaczy w drukowanej wersji.

Podsumowując tę część, trzeba pamiętać o tym, że oba warunki, czyli rodowód cyfrowy i możliwości środowiska cyfrowego, są więc niezwykle istotne w przypadku podstawowego rozróżnienia literatury elektronicznej od elektronicznych form literatury drukowanej, a więc literatury zdigitalizowanej. Ponadto w związku z tym, że samo środowisko cyfrowe jest dynamiczne i wciąż się zmienia – pojawiają się nowe programy, urządzenia, rozwiązanie i tak dalej, również definicja pojęcia literatury elektronicznej ulega przekształceniom i wymaga częstych aktualizacji.



JAK NAUKOWCY DEFINIUJĄ POJĘCIE LITERATURY ELEKTRONICZNEJ?


ELO i Katherine N. Hayles – literatura elektroniczna

Najpowszechniejsza ⇒ i najczęściej przywoływana w dyskursie naukowym definicja pojęcia literatury elektronicznej (electronic literature), przyjęta przez światową organizację Electronic Literature Organization ⇗ (ELO), odnosi się do utworu o istotnych aspektach literackich, wykorzystującego możliwości i konteksty dostarczane przez komputer podłączony lub niepodłączony do sieci.

Ta propozycja definicyjna pojawiła się wraz z uformowaniem instytucji ELO, a więc w 1999 roku, co miało umożliwić zebranie dotychczasowych, funkcjonujących w obiegu terminów, takich jak między innymi hipertekst (hypertext), poezja cyfrowa (digital poetry) czy fikcja interaktywna (interactive fiction) [tak naprawdę było i jest ich zdecydowanie więcej] oraz skupienie ich pod wspólnym terminem – mającym charakter terminu-parasola, dającym ponadto nazwę samej instytucji [S. Rettberg 2012; Engberg 2014: 140; Heckman, O’Sullivan 2018; Goicoechea et al. 2020: 385]. Należy jednak pamiętać, że nie było to pierwsze użycie tego terminu w odniesieniu do tego rodzaju praktyk, ponieważ o literaturze elektronicznej pisano znacznie wcześniej, chociażby w latach 80. XX wieku [S. Rettberg 2012; J. W. Rettberg 2012; Pawlicka 2017b: 272].

Zaproponowana wówczas definicja została kompletnie usankcjonowana w środowisku naukowym wraz z publikacjami Katherine N. Hayles: kolejno artykułem Electronic Literature: What Is It z 2007 roku i książką Electronic Literature: New Horizons for the Literary z 2008 roku, której pierwszy rozdział jest właściwie artykułem wydanym wcześniej, w związku z czym można oba teksty potraktować jako tożsame.

Katherine N. Hayles Electronic Literature


W polskim tłumaczeniu Soni Fizek i Mariusza Pisarskiego tekst Literatura elektroniczna: czym jest? ⇗ ukazał się na łamach internetowego magazynu „Techsty” w 2011 roku. Tam definicja pojęcia literatury elektronicznej brzmi następująco: „[…] utwór o istotnych walorach literackich, który korzysta z możliwości i kontekstów wnoszonych przez stacjonarny lub podłączony do sieci komputer” [Hayles 2011].

Roberto Simanowski – literatura cyfrowa

Z kolei Roberto Simanowski w książce Digital Art and Meaning: Reading Kinetic Poetry, Text Machines, Mapping Art, and Interactive Installations z 2011 roku zwrócił uwagę, że definicja ELO opisywana przez Hayles nie rozwiązuje problemu, a właściwie dodaje nowe, między innymi pozostawiając na boku wyjaśnienie istotnych aspektów literackich [Simanowski 2011: 27], czy też odnosząc się w znacznie większym stopniu do obszaru cyfrowego, w którym literatura elektroniczna się znajduje, niż do samej charakterystyki tejże literatury [Pawlicka 2015b: 264].

Dlatego wspomniany badacz – podobnie jak chociażby Serge Bouchardon czy Urszula Pawlicka – używa terminu literatury cyfrowej (digital literature), opisując jednak to samo zjawisko – w związku z czym często używa się obu terminów synonimicznie. Pomijam tutaj bardzo istotny i szeroko omawiany w literaturze naukowej i publicystyce problem literackości i cyfrowości e-literatury, a także rozróżnienia literatury elektronicznej i literatury cyfrowej. Dla przeciętnego zrozumienia tego zjawiska nie ma to większego znaczenia.

Roberto Simanowski Digital Art and Meaning


W swoim ujęciu Simanowski wyróżnia trzy cechy literatury cyfrowej, pozwalające wyodrębnić ją na tle całej literatury [Simanowski 2011: 31] (przykłady, które podaję poniżej pochodzą ode mnie, nie od autora książki):

  1. interaktywność prowadzącą do zmotywowania odbiorcy do współtworzenia utworu, np. na linii człowiek-oprogramowanie (jak chociażby w przypadku hipertekstu) oraz na linii człowiek-człowiek (projekty kolaboratywne, w których autorzy mogą wymieniać się uwagami z odbiorcami czy nawet z samymi sobą, co można zaobserwować chociażby w mediach społecznościowych); przykłady: Blok ⇗ Sławomira Shutego (hipertekst), Piksel Zdrój ⇗ (kolaboracja) i Archetyptura Czasu Andrzeja Głowackiego czy Between Page And Screen Amaranthy Borsuk i Brada Bouse'a (interakcja na lini człowiek-maszyna);
  2. intermedialność rozumianą jako połączenie tradycyjnych środków wyrazu: języka, obrazu, muzyki i tym podobnych; przykłady: C()n Du It ⇗ Katarzyny Giełżyńskiej czy też – bardzo świeża rzecz – interaktywny audiobook z elementami wideo Pandemioza ⇗ Wojtka Jeżowskiego;
  3. performatywność czy też procesualność, która odnosi się do nieodłącznej implantacji performatywności do utworu, zakładającej co prawda interaktywność, jednak wykraczającej poza nią; przykłady Text Rain, który stworzyli Romy Achituv i Camille Utterback, czy też literatura ambientalna (ambientowa?), jak chociażby geolokalizacyjna opowieść The Cartographer’s Confession ⇗ Jamesa Attlee'go.

LITERATURA ELEKTRONICZNA/CYFROWA TO ZNACZY JAKA?

W związku z tym można dojść do stwierdzenia, że jeśli definicja literatury cyfrowej ma odnosić się do czegoś więcej niż tylko do tekstu, to nie może być ograniczona do cyfrowej natury tekstu (cyfrowej w semiotycznym, czyli znaczeniowym rozumieniu). Musi więc przekraczać swoją semiotyczną cyfrowość, ale wcale z nią nie zrywać, wkraczać w pole technologiczne, lecz nie pozbawiać się językowych aspektów [Simanowski 2011: 28, 32].

Jak argumentuje Simanowski, skupienie tylko na aspekcie semiotycznym, doprowadzi do tego, że nie będzie różnicy w tym, czy słowa są wyświetlane na ekranie czy też wydrukowane na papierze – ich znaczenie będzie takie samo, mimo różnic w doświadczeniu odbioru; z kolei skupienie tylko na aspekcie technologicznym, spowoduje, że odbiorca potraktuje utwory literatury cyfrowej jako obiekty (nie do czytania, tylko do obserwowania, gry, zabawy itd.) oraz przeniesie refleksję z pola literatury do pola sztuki; a to z kolei przywołuje równie ożywioną dyskusję na temat problemu cienkiej granicy między literaturą cyfrową a sztuką cyfrową, która jest właściwie zależna od przyjętych perspektyw metodologicznych czy instytucjonalnych [Hayles 2008: 12; Simanowski 2011: 28].

Trzeba więc wziąć pod uwagę charakter tekstu oraz funkcje, jakie spełnia. Często okazuje się to trudne nawet dla samych badaczy. Nie brakuje dyskusji co do tego, czy na przykład memy czy wpisy w mediach społecznościowych, takich jak Twitter, uznać za przykłady literatury elektronicznej. Próbuje się jednak je tak odczytywać i wiele z nich na to zasługuje.

Osobom, które znają język angielski, polecam wystąpienie Leonardo Floresa ⇗, obecnego prezydenta ELO, które wygłosił podczas konferencji naukowej organizowanej przez ELO w 2018 roku w Montrealu. Flores przedstawił wówczas główne cechy trzeciej generacji literatury elektronicznej (third generation electronic literature), jednak tłumacząc, czym literatura elektroniczna jest w ogóle.



NO I CO DALEJ Z TYM POJĘCIEM LITERATURY ELEKTRONICZNEJ?

Uwzględniając pojęcie i istnienie szczególnych możliwości dostarczanych przez środowisko cyfrowe (na przykład przez urządzenia i oprogramowanie cyfrowe), nazywanych afordancjami oraz cybertekstowy charakter literatury elektronicznej (przede wszystkim ergodyczność, ale ponadto między innymi konfigurowalność, dynamiczność, sprawczość, performatywność, złożoną i wielowarstwową strukturę dzieła literackiego ⇒), można stwierdzić, że utwór cyfrowy, definiowany pojęciem literatury elektronicznej czy literatury cyfrowej, będzie cybertekstem wykorzystującym afordancje środowiska cyfrowego lub też  ‒ odchodząc od pojęcia cybertekstu, odnoszącego się do literatury ergodycznej, obejmującej także dzieła literackie powstające poza środowiskiem cyfrowym ‒ artefaktem literackim wykorzystującym afordancje środowiska cyfrowego.



Oczywiście powyższe propozycje pociągają za sobą konieczność doprecyzowania poszczególnych komponentów definicji, takich jak chociażby cybertekst [Aarseth 2014] ‒ zwłaszcza w kontekście literatury elektronicznej, artefaktu ‒ w kontekście teorii przedmiotów kultury, czy też afordancji ‒ przede wszystkim pod względem zakresu tych znaczących dla literatury elektronicznej. Ponadto wciąż otwarte pozostają pytania o to, czym są: literatura, literackość lub tekst w ogóle. Zatem w tym miejscu podróż dopiero się rozpoczyna, a nie kończy.

Dlatego ostatecznie nie ma precyzyjnej odpowiedzi na pytanie o to, jak ściśle zdefiniować literaturę elektroniczną – czy jakkolwiek inaczej byśmy ją nazwali. Sami badacze miewają z tym niemały problem ⇒. Można jednak orientacyjnie wskazać to, do czego odnosi się, czym się charakteryzuje, nazywać i opisywać poszczególne przykłady. Można też próbować analizować przy użyciu tego pojęcia określone elementy kultury cyfrowej.

Tym co jednak najistotniejsze, to fakt istnienia literatury elektronicznej jako szczególnej formy literackiej współczesnej kultury (także cyfrowej), rozumianej nie tylko jako cyfrowa wersja literatury drukowanej, a także – co może jeszcze ważniejsze – potrzeba zwrócenia uwagi na zagadnienie cyfrowej piśmienności, jako zestawu umiejętności niezbędnych do prawidłowego i odpowiedzialnego funkcjonowanie człowieka w środowisku cyfrowym, nie tylko w kontekście odbioru literatury, lecz jakichkolwiek treści cyfrowych [por. Pawlicka 2017b: 265–267].

___

* Przypisy pochodzą z większej całości, obejmującej więcej źródeł, ponadto nie zostały zmienione, dlatego oznaczenia w przypisach odnoszą się do całej biblionetografii, nie do prezentowanego wyboru. W związku z tym pojawiające się oznaczenia literowe nie mają większego znaczenia (lub mają mniejsze znaczenie) w niniejszym zestawieniu.

BIBLIONETOGRAFIA

Aarseth Espen, 2014, Cybertekst. Spojrzenie na literaturę ergodyczną, Mariusz Pisarski, Paweł Schreiber, Dorota Sikora, Michał Tabaczyński (tłum.), Kraków–Bydgoszcz: Korporacja Ha!art, Miejskie Centrum Kultury.

Bouchardon Serge, 2017, Towards a Tension-Based Definition of Digital Literature, „Journal of Creative Writing Studies”, nr 2 (1): 1–13.

Engberg Maria, 2014, Digital Ficion, [w:] The Johns Hopkins Guide to Digital Media, Marie-Laure Ryan, Lori Emerson, Benjamin J. Robertson (red.), s. 138–143, Baltimore: Johns Hopkins University Press.

Goicoechea María, Llamas Miriam, Sánchez Laura, Sanz Amelia, 2020, Digital Literatures Circulating in Spanish: The Emergence of a Field, [w:] Literary Translation, Reception, and Transfer, Norbert Bachleitner (red.), t. 2., s. 385–395, Berlin–Munich-Boston: De Gruyter, https://doi.org/10.1515/9783110641998-031.

Hayles N. Katherine, 2008, Electronic literature: new horizons for the literary. The Ward-Phillips lectures in English language and literature, Notre Dame: University of Notre Dame.

–––, 2011, Literatura elektroniczna: czym jest?, Sonia Fizek, Mariusz Pisarski (tłum.), „Techsty”, nr 7, https://www.techsty.art.pl/magazyn/magazyn7/literatura_elektroniczna_czym_jest_1.html (6.01.2021).

Heckman Davin, O’Sullivan James, 2018, Electronic Literature: Contexts and Poetics, [w:] Literary Studies in a Digital Age: An Envolving Anthology, Kenneth M. Price, Ray Siemens (red.), New York: Modern Language Association, http://dx.doi.org/10.1632/lsda.2018.14.

Rettberg Jill Walker, 2012, The history of the term „electronic literature”, „jill/txt”, http://jilltxt.net/?p=2665 (29.10.2020).

Pawlicka Urszula, 2015b, Literatura cyfrowa a literackość i komunikacja literacka, [w:] Przekaz digitalny. Z zagadnień semiotyki, semantyki i komunikacji cyfrowej, Ewa Szczęsna (red.), s. 261–280, Kraków: Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych Universitas.

–––, 2017b, Literatura cyfrowa. W stronę podejścia procesualnego, Gdańsk: Wydawnictwo Naukowe Katedra.

Rettberg Scott, 2012, Developing an Identity for the Field of Electronic Literature: Reflections on the Electronic Literature Organization Archives, „Dichtung Digital”, http://www.dichtung-digital.org/2012/41/rettberg/rettberg.htm (2.04.2019).

–––, 2014c, Electronic Literature, [w:] The Johns Hopkins Guide to Digital Media, Marie-Laure Ryan, Lori Emerson, Benjamin J. Robertson (red.), s. 169–174, Baltimore: Johns Hopkins University Press.

Simanowski Roberto, 2011, Digital Art and Meaning: Reading Kinetic Poetry, Text Machines, Mapping Art, and Interactive Installations, Minneapolis–London: University of Minnesota Press.

Szczęsna Ewa, Pawlicka Urszula, Pisarski Mariusz, 2015, Między językami, kodami, mediami. Przekład hipertekstowy – teoria i praktyka, [w:] Przekaz digitalny. Z zagadnień semiotyki, semantyki i komunikacji cyfrowej, Ewa Szczęsna (red.), s. 241–260, Kraków: Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych Universitas.

04 czerwca 2021

Hipertekstowy Kot Schrödingera, czyli Blok Sławomira Shutego

Jedną z przyczyn śmierci utworów cyfrowych jest prozaiczna sprawa, jak zmiana domeny lub serwera. Dlatego migracja chociażby między domenami, bez ustawionego przekierowania czy nawet prostej informacji, może spowodować, że dla wielu osób dotarcie do określonej strony będzie niemożliwe lub przynajmniej uciążliwe. Chciałbym krótko omówić ten problem na przykładzie Bloku Sławomira Shutego.

Otóż Blok Sławomira Shutego, uznawany za jedną z pierwszych (a przez niektórych za pierwszą w ogóle – nie będę teraz pisał, jak jest naprawdę) polską powieść hipertekstową dość długo był niedostępny w cyfrowej przestrzeni. Utwór wydany w 2002 (czasem podaje się 2003) roku, zniknął z przestrzeni internetowej w okolicach 2014 roku. Po prostu serwer, na którym znajdowały się pliki, przestał działać – prawdopodobnie się spalił. To znaczy, że wchodząc na dotychczas podawany adres: http://blok.art.pl ⇗ nie otrzymywaliśmy żadnego wyniku. Co ciekawe, niegdyś powieść była objęta automatyczną cenzurą ⇗ za rzekome niecenzuralne treści.



I fakt, że ta polska powieść hipertekstowa, była z tego powodu przez lata cyfrowo martwa – od 2014 roku, było dość oczywiste w środowisku osób zainteresowanych kulturą cyfrową. Pamiętam, jak po jednej z konferencyjnych rozmów, podczas której pojawił się temat hipertekstu i tego, że utwór Shutego już przepadł, udało mi się zdobyć niekompletny, ale w miarę działający backup strony. W przeciwnym razie o Bloku mógłbym poczytać co najwyżej w książkach na temat literatury elektronicznej. Względnie mógłbym bawić się z Internet Archive Wayback Machine ⇗.



Dlatego z radością przyjąłem informację o tym, że w 2019 ukazała się reedycja Bloku – nieco odświeżona, dostosowana nieco do współczesnych warunków. Nie pisałbym jednak o tym, gdyby nie to, że szukając ostatnio Bloku po raz kolejny, trafiłem na błąd strony wydawcy, czyli Korporacji Ha!art, pod adresem której miał znajdować się hipertekst. Pomyślałem wtedy: cóż za ironia losu, że tekst przywrócony do życia znów odszedł.



Od razu sprawdziłem, czy może sam uległem efektowi Mandeli ⇗ i wcale żadnej reedycji nie było. Zdumiałem się tym bardziej, że pisałem o tym w rozprawie doktorskiej. Zacząłem więc przeszukiwać sieć, jednak czego mógłbym się spodziewać po wynikach DuckDuckGo czy Google - powieść hipertekstowa nie jest dobrze wypozycjonowana, tylko jednak informacja prasowa na ten temat pojawiała się w pierwszych wynikach. Czytać artykułów naukowych na ten temat nie miałem zamiaru, z kolei strona wydawcy ⇗ też niezbyt była pomocna. A sam za to jakoś o tym nie pisałem - mój błąd.

Jednakże możemy dotrzeć do informacji opublikowanej w magazynie Techsty*, na łamach którego Mariusz Pisarski opisuje proces ⇗ przywracania Bloku do cyfrowego życia. Dzięki temu miałem już pewność, że to nie wymyślona przeze mnie rewelacja, tylko rzeczywiście tak było. Próbowałem znaleźć informację jeszcze gdzieś na Facebooku, bo mam wrażenie, że tam zobaczyłem ją po raz pierwszy, jednak szybko się poddałem, bo szperanie w tym miejscu nie należy do najprzyjemniejszych (a wewnętrzna wyszukiwarka fb to porażka). Uznałem, że tekst z Techstów mi wystarczy.



No i tutaj zaczyna się to, o czym chciałem napisać.

Otóż w tekście Pisarskiego znajduje się adres: http://ha.art.pl/blok/, pod którym ma znajdować się Blok Shutego. Ma, ale nie znajduje. To znaczy, jeśli dobrze pamiętam, to znajdował się jeszcze jakiś czas temu, chyba tak z pół roku temu, bo wówczas o reedycji się dowiedziałem i nawet o tym pisałem w powstającej wówczas rozprawie doktorskiej. Podałem w niej ten adres, przekonany, że jest właściwy. W tamtej chwili był. Obecnie już nie jest.

Chcąc więc podać adres Bloku w tekście, w którym podają go jako przykład hipertekstu, najpierw postanowiłem sprawdzić, czy adres jest aktualny. Intuicja mnie nie myliła. Okazało się, że adres nie jest aktualny. Użytkownik trafia na błąd. Osoba niewtajemniczona, niecierpliwa czy zwyczajnie nieogarnięta pewnie by porzuciła temat, wyłączyła stronę i tyle. Mnie jednak przypomniało się, że przecież Ha!art ma obecnie inną domenę. Dotychczasowe ha.art.pl przekierowuje na sklep.ha.art.pl, z kolei Korporacja znajduje się pod adresem haart.e-kei.pl. Dlatego wystarczy podmienić domenę i bez problemu można do Bloku dotrzeć.



Jeśli więc ktoś zastanawia się, przy jakiej internetowej ulicy znajduje się Blok Sławomira Shutego, to podaję adres: http://haart.e-kei.pl/blok/ ⇗ – tam kierujcie swoje cyfrowe kroki. Nich nie zwiodą was fałszywe kliknięcia czy błędy serwerów. Blok wciąż stoi i ma się dobrze, tylko jak widać, po drodze możemy trafić na internetowe ślepe uliczki. Kto wie, ile utworów cyfrowych z tak dość banalnego powodu zniknęło z cyfrowego pejzażu, to znaczy z dotychczasowego radaru?

Blok Schutego jest więc ciekawym przykładem utworu straconego i odzyskanego, poddanego działaniom archeologii mediów, a przy tym wciąż niestabilnego i zagrożonego.

___

* Notabene tekst ukazał się w 2020 roku. Na to wskazuje etykieta przy tytule. Podglądając datę uploadu grafiki ilustracyjnej przy tekście, można zobaczyć, że tekst ukazał się prawdopodobnie w marcu 2020 roku – zakładając, że tekst ukazał się w tym samym miesiącu, w którym na serwerze pojawiła się grafika. Jednakże tekst jest linkowany do nr 10 Techstów, który ukazał się w 2016 roku. W 2020 roku ukazał się numer 11. Co ciekawe, przechodząc do obu numerów, nie da się znaleźć rzeczonego tekstu. Niesamowita jest ścieżka linków i etykiet w cyfrowym świecie. Bądźcie więc ostrożni i uważni.

03 czerwca 2021

Dlaczego literatura elektroniczna a nie literatura cyfrowa?

Może niektórzy zastanawiają się, dlaczego posługuję się terminem literatury elektronicznej, a nie literatury cyfrowej? Tym bardziej, że ten drugi termin również istnieje i wiele osób się nim posługuje. Cóż, sprawa jest dość prosta, a ja właściwie nie upieram się przy żadnym z określeń. Mnie bardziej interesuje zjawisko, a kwestia tego, jak je nazywamy, to już drugorzędna sprawa.

Termin literatury elektronicznej (electronic literature) został przeze mnie wybrany przede wszystkim  z powodu powszechności jego użycia, a tym samym popularności, głównie w środowisku naukowym. Pojawia się bowiem w tytułach ważnych publikacji poświęconych temu zagadnieniu, jak chociażby w książkach Electronic Literature as Digital Humanities pod redakcją Dene Grigar i Jamesa O’Sullivana (2021 rok), Mind The Gap! Thinking Electronic Literature in a Digital Culture pod redakcją Bertranda Gervaisa i Sophie Marcotte (2020), Towards a Digital Poetics: Electronic Literature & Literary Games Jamesa O’Sullivana (2019) czy wreszcie Electronic Literature Scotta Rettberga (2019), a także w nazwach wiodących instytucji zajmujących się literaturą elektroniczną, jak chociażby Consortium on Electronic Literature, Electronic Literature Organization czy Electronic Literature as a Model of Creativity and Innovation in Practice.

Nie oznacza to jednak, że odrzucam czy nie uznaję terminu literatury cyfrowej (digital literature), który również znajduje się w obiegu naukowym i pojawia się chociażby w książkach Literatura cyfrowa. W stronę podejścia procesualnego Urszuli Pawlickiej (2017), Digital Art and Meaning: Reading Kinetic Poetry, Text Machines, Mapping Art, and Interactive Installations Roberto Simanowskiego (2011) czy Reading Moving Letters: Digital Literature in Research and Teaching. A Handbook pod redakcją Petera Gendolli, Jörgena Schäfera i Roberto Simanowskiego (2010).

Czasem formą alternatywną wobec terminu literatury elektronicznej jest termin e-literatury (e-literature), a w dyskursie anglojęzycznym jego skrócona forma e-lit. Dlatego czasem mogę posługiwać się i tymi określeniami, choć pewnie ze względu na przyzwyczajenie, wynikającego z powyżej przedstawionych powodów, będę najczęściej pisał o literaturze elektronicznej.

Ogólnie rzecz ujmując, nie ma to znaczenia, jakim terminem się posługujemy, jeśli odnosimy się do tego samego zjawiska. Wchodząc jednak na poziom szczegółów, zwłaszcza w refleksji naukowej, terminy, definicje pojęć i ich zastosowanie ma znaczenie, często wręcz kluczowe. Tutaj – jak pewnie zauważyliście – nie musimy być aż tak precyzyjni.

Procesualność literatury elektronicznej. Co to właściwie oznacza?

Zmienność obserwowana w obszarze zarówno nowych technologii, jak i nowych form literackich, wymaga podejścia badawczego uwzględniającego procesualny charakter analizowanych zjawisk w obszarze środowiska cyfrowego, takich jak na przykład literatura elektroniczna.

Wynikająca z jej dynamicznego charakteru temporalność, przechodniość czy nawet efemeryczność, co jest równoznaczne z ograniczoną dostępnością czy widoczną nietrwałością, oznacza niestabilność, a tym samym nieprzewidywalność i nieuchwytność.

Literatura elektroniczna jest osadzona w środowisku wyraźnie innowacyjnym i ekspansyjnym, podatnym na ciągły rozwój i rozrost. Technologie dysraptywne powodują, że wielokierunkowe zmiany powodują nieograniczoną i nieskończoną wariantywność powstających i rozwijanych rozwiązań. To powoduje również, że literatura elektroniczna cechuje się różnorodnością i wielorodnością.

Sama w sobie stanowi też zjawisko relacyjne, kontekstowe, zależne od współistniejących i współwystępujących fenomenów, podlegających zmianom (refiguracji, remediacji, transformacji), łączenia (konwergencji) czy przenikaniu (transkluzji, transgresji). Dlatego podejście do niej wiąże się z ciągłą niepewnością czy kwestionowalnością. To z kolei pociąga za sobą powstawanie różnic, „szczelin” (gaps) [Bouchardon 2019] oraz uwidacznia powstające napięcia.

W związku z tym można stwierdzić, że tym, co pewne w odniesieniu do literatury elektronicznej, to jej ontologiczna niepewność. Jak pisze Urszula Pawlicka, „każda próba ujęcia jej [literatury elektronicznej] jako »stabilnego obiektu badawczego« zakończy się niepowodzeniem” [Pawlicka 2017b: 29], co z kolei wymaga określonego podejścia, nazwanego przez badaczkę podejściem procesualnym.

Podejście procesualne

Podejście procesualne do literatury elektronicznej zakłada więc badanie jej jako procesu [Pawlicka 2017b: 29], w którym zwraca się szczególną uwagę na zmiany i przejścia, uwzględnia zwroty tak praktyczne, jak teoretyczne, a więc otwiera się na możliwość rewizji dotychczasowych ustaleń [Pawlicka 2017a: 439, 442]. O niestabilności, czy też płynności w obszarze literatury elektronicznej świadczy chociażby wielość gatunkowa, ponieważ właściwie każdorazowa realizacja utworu cyfrowa wytwarza nowy gatunek [Regiewicz 2015: 149; Pawlicka 2017b: 29; S. Rettberg  2019: 11].

Z kolei jednym z procesów w systemie literatury jest obieg literatury, dlatego podejście procesualne do literatury elektronicznej oznacza również zwrot ku badaniom nad działaniem, aktywnością czy produkcją tej literatury, czy też zwrot ku badaniom socjologicznym [Pawlicka 2017b: 30]. Uzasadnia to więc z jednej strony potrzebę badań obiegu literatury elektronicznej, stanowiącego jeden z elementów produkcji (twórczości), dystrybucji (rozpowszechniania) i konsumpcji (odbioru) literatury, a tym samym z drugiej strony przyjęcie literatury elektronicznej jako przedmiot zainteresowania socjologii literatury [Pawlicka 2017a: 438].

___

* Przypisy pochodzą z większej całości, obejmującej więcej źródeł, ponadto nie zostały zmienione, dlatego oznaczenia w przypisach odnoszą się do całej biblionetografii, nie do prezentowanego wyboru. W związku z tym pojawiające się oznaczenia literowe nie mają większego znaczenia (lub mają mniejsze znaczenie) w niniejszym zestawieniu.

Biblionetografia

Bouchardon Serge, 2019, Mind the gap! 10 gaps for Digital Literature?, „Electronic Book Review”, https://doi.org/10.7273/J3W2-H969.

Pawlicka Urszula, 2017a, An Essay on Electronic Literature as Platform, „Przegląd Kulturoznawczy”, nr 33 (3): 430–44, https://doi.org/10.4467/20843860PK.17.029.7799.

———, 2017b, Literatura cyfrowa. W stronę podejścia procesualnego, Gdańsk: Wydawnictwo Naukowe Katedra.

Regiewicz Adam, 2015, Narracje – audiowizualność – nowe media, [w:] Bogusława Bodzioch-Bryła, Grażyna Pietruszewska-Kobiela, Adam Regiewicz, Literatura – nowe media. Homo irretitus w kulturze literackiej XX i XXI wieku, s. 63–201, Toruń: Wydawnictwo Adam Marszałek.

Rettberg Scott, 2019, Electronic literature, Cambridge, UK ; Medford, MA, USA: Polity Press.

Kontrowersyjność i problematyczność terminu literatury elektronicznej

Termin literatury elektronicznej jest kontrowersyjny i problematyczny [S. Rettberg 2012, 2014c*: 169, 2019: 3] – podobnie jak definicja pojęcia literatury elektronicznej.

Jest to spowodowane głównie:

a) trudnością w zdefiniowaniu podstawowych aspektów literatury elektronicznej, czyli literackości i elektroniczności (cyfrowości),

b) dynamicznym charakterem rozwoju zarówno samej literatury elektronicznej, jak i związanych z nią nowych technologii (zwłaszcza tych rozwijanych zgodnie z zasadą innowacyjności dysraptywnej), czyli zmieniających i rozszerzających się granic obszaru naukowego i przedmiotu badawczego,

c) wynikającym z tego brakiem konsensusu naukowego.

W związku z tym jakiekolwiek przyjęcie arbitralnej i wyczerpującej definicji  – w tym również typologii czy genologii – wiąże się z ryzykiem terminowości i brakiem pewności co do uniwersalności, a więc jest obciążone koniecznością każdorazowej rekapitulacji dotychczasowych ustaleń oraz odnoszenia się tylko do aktualnie rozpoznanego stanu rzeczy, przy założeniu możliwych redefinicji i rekonstrukcji dokonywanych w przyszłości [por. Tabbi 2007; S. Rettberg 2015c: 2-3; 2019: 4; Bodzioch-Bryła 2019: 21; Winiecka 2020: 6].

Nie oznacza to jednak braku potrzeby definiowania pojęcia literatury elektronicznej i wyznaczania jej podstawowych charakterystyk. Należy pamiętać o dotychczasowych ustaleniach i przyjąć definicję jak najbardziej adekwatną do aktualnego stanu wiedzy, jako odniesienie do prowadzonych badań i przedstawianych rozważań na ten temat.

Scott Rettberg w książce Electronic Literature, wydanej w 2019 roku, nie definiuje pojęcia literatury elektronicznej, choć przywołuje dotychczasową dyskusję na ten temat [S. Rettberg 2019: 3-6]. Pomimo tego, że ta publikacja jest raczej przeglądem dotychczasowych form literatury elektronicznej niż teoretyczną rozprawą na temat istoty i charakteru tego rodzaju literatury [S. Rettberg 2019: 3], stanowi jednak znaczący gest, pokazujący, jak problematycznym, a tym samym niekoniecznym działaniem jest ścisłe i ostateczne definiowanie tak płynnego – czy też ruchomego [S. Rettberg 2010: 93] – pojęcia jakim jest literatura elektroniczna czy literatura cyfrowa.

___

* Przypisy pochodzą z większej całości, obejmującej więcej źródeł, ponadto nie zostały zmienione, dlatego oznaczenia w przypisach odnoszą się do całej biblionetografii, nie do prezentowanego wyboru. W związku z tym pojawiające się oznaczenia literowe nie mają większego znaczenia (lub mają mniejsze znaczenie) w niniejszym zestawieniu.

Biblionetografia

Bodzioch-Bryła Bogusława,  2019, Sploty: przepływy, architek(s)tury, hybrydy: polska e-poezja w dobie procesualności i konwergencji, Kraków: Wydawnictwo Naukowe Akademii Ignatianum, Wydawnictwo WAM.

Rettberg Scott, 2012, Developing an Identity for the Field of Electronic Literature: Reflections on the Electronic Literature Organization Archives, „Dichtung Digital”, http://www.dichtung-digital.org/2012/41/rettberg/rettberg.htm (2.04.2019).

———, 2014c, Electronic Literature, [w:] The Johns Hopkins Guide to Digital Media, Marie-Laure Ryan, Lori Emerson, Benjamin J. Robertson (red.), s. 169–174, Baltimore: Johns Hopkins University Press.

———, 2015c, Introduction: The End(s) of Electronic Literature, [w:] ELO 2015: The End(s) of Electronic Literature. Conference Program and Festival Catalog, s. 1–5, Bergen: Electronic Literature as a Model of Creativity and Innovation in Practice.

———, 2019, Electronic literature, Cambridge, UK ; Medford, MA, USA: Polity Press.

Tabbi Joseph, 2007, Toward a Semantic Literary Web: Setting a Direction for the Electronic Literature Organization’s Directory, https://eliterature.org/pad/slw.html (26.10.2020).

Winiecka Elżbieta, 2020, Poszerzanie pola literackiego: studia o literackości w internecie, Kraków: Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych Universitas.

Czytaj więcej…

Rieck: dlaczego warto pisać

Bastian Rieck we wpisie Why Write? na swoim blogu pisze o pisaniu jako wyjątkowym narzędziu komunikacji. Udziela tym samym trzech odpowied...

Możesz przeczytać jeszcze…