Może niektórzy zastanawiają się, dlaczego posługuję się terminem literatury elektronicznej, a nie literatury cyfrowej? Tym bardziej, że ten drugi termin również istnieje i wiele osób się nim posługuje. Cóż, sprawa jest dość prosta, a ja właściwie nie upieram się przy żadnym z określeń. Mnie bardziej interesuje zjawisko, a kwestia tego, jak je nazywamy, to już drugorzędna sprawa.
Termin literatury elektronicznej (electronic literature) został przeze mnie wybrany przede wszystkim z powodu powszechności jego użycia, a tym samym popularności, głównie w środowisku naukowym. Pojawia się bowiem w tytułach ważnych publikacji poświęconych temu zagadnieniu, jak chociażby w książkach Electronic Literature as Digital Humanities pod redakcją Dene Grigar i Jamesa O’Sullivana (2021 rok), Mind The Gap! Thinking Electronic Literature in a Digital Culture pod redakcją Bertranda Gervaisa i Sophie Marcotte (2020), Towards a Digital Poetics: Electronic Literature & Literary Games Jamesa O’Sullivana (2019) czy wreszcie Electronic Literature Scotta Rettberga (2019), a także w nazwach wiodących instytucji zajmujących się literaturą elektroniczną, jak chociażby Consortium on Electronic Literature, Electronic Literature Organization czy Electronic Literature as a Model of Creativity and Innovation in Practice.
Nie oznacza to jednak, że odrzucam czy nie uznaję terminu literatury cyfrowej (digital literature), który również znajduje się w obiegu naukowym i pojawia się chociażby w książkach Literatura cyfrowa. W stronę podejścia procesualnego Urszuli Pawlickiej (2017), Digital Art and Meaning: Reading Kinetic Poetry, Text Machines, Mapping Art, and Interactive Installations Roberto Simanowskiego (2011) czy Reading Moving Letters: Digital Literature in Research and Teaching. A Handbook pod redakcją Petera Gendolli, Jörgena Schäfera i Roberto Simanowskiego (2010).
Czasem formą alternatywną wobec terminu literatury elektronicznej jest termin e-literatury (e-literature), a w dyskursie anglojęzycznym jego skrócona forma e-lit. Dlatego czasem mogę posługiwać się i tymi określeniami, choć pewnie ze względu na przyzwyczajenie, wynikającego z powyżej przedstawionych powodów, będę najczęściej pisał o literaturze elektronicznej.
Ogólnie rzecz ujmując, nie ma to znaczenia, jakim terminem się posługujemy, jeśli odnosimy się do tego samego zjawiska. Wchodząc jednak na poziom szczegółów, zwłaszcza w refleksji naukowej, terminy, definicje pojęć i ich zastosowanie ma znaczenie, często wręcz kluczowe. Tutaj – jak pewnie zauważyliście – nie musimy być aż tak precyzyjni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz