29 grudnia 2017

Generatywna poezja noblisty sprzed pół wieku

John Maxwell Coetzee dostał literacką Nagrodę Nobla w 2003 roku. Wcześniej jednak, w latach 60. ubiegłego wieku, tworzył programy komputerowe do generowania wierszy. Jakiś czas temu ujrzały one światło dzienne.

Coetzee jako młody absolwent anglistyki i matematyki Uniwersytetu Kapsztadzkiego, na początku lat 60. pracował m.in. w Londynie dla IBM. Należał także do zespołu pracującego nad jednym z najbardziej zaawansowanych wówczas projektów programistycznych w Wielkiej Brytanii. Pomagał budować trzecią wersję superkomputera Atlas 2 na potrzeby brytyjskiego Instytutu Badań Energii Jądrowej w Aldermaston - co, jak zauważa Rebecca Roach, która wpadła na trop poezji generatywnej południowoafrykańskiego pisarza, umknęło uwadze historykom i badaczom literatury.

Prędzej czy później programistyczne doświadczenie i zainteresowanie literaturą, zwłaszcza wczesne zmiłowanie do poezji, musiało zaowocować. Część efektów możemy poznać w autobiograficznej powieści Coetzeego, wydanej w 2002 roku, zatytułowanej Młodość, której główny bohater również jest programistą i próbuje własnych sił w pisaniu. Jednakże zdolności młodego pisarza znalazły większy wyraz w poezji generatywnej, o czym mało kto wiedział, ponieważ autor nigdy nie opublikował wyników swojej pracy, a jedynie wykorzystywał przeredagowane fragmenty w niektórych publikacjach.

Do generowania wierszy Coetzee wykorzystał prosty mechanizm. Stworzył algorytm, który wybierał słowa z wcześniej stworzonego słownika, dzięki czemu powstawał ciąg powtarzających się słów i kolumna tekstu. Jak zauważa Rebecca Roach, część powstała w kodzie binarnym i szesnastkowym systemie liczbowym, ale pisarz użył również języka programowania FORTRAN, powstałego w drugiej połowie lat 50. XX wieku, a także jego zmodyfikowanej na własny użytek odmiany.

Zatem w pewnym sensie można uznać Coetzeego za prekursora programistycznej poezji generatywnej, a już z pewnością za born-digital writer, czyli pisarza wyrastającego z cyfrowego pola literackich doświadczeń, ale pisarza który pewnie w tamtym czasie nie uważał tego kierunku za odpowiedni dla swojego rozwoju twórczego, skoro dopiero teraz dowiadujemy się o jego cyfrowych próbach literackich. Obecnie materiały znajdują się w Centrum Harry'ego Ransoma w teksańskim uniwersytecie w Austin.

Tekst pierwotnie ukazał się w magazynie "Techsty".

///
il. strona poezji Coetzeego, datowana na 30 maja 1965 roku, podaję za: http://blog.hrc.utexas.edu/2017/06/28/the-computer-poetry-of-j-m-coetzees-early-programming-career/

08 grudnia 2017

Czym jest Biblionetoteka?

Chciałbym, aby Biblionetoteka była przyjaznym miejscem w polskiej cyberprzestrzeni, które bez akademickiego zadęcia proponowałoby czytelnikom (głównie jednak polskiego kręgu językowego i kulturowego) refleksję na temat literatury elektronicznej i niektórych zjawisk cyberkultury, czy też obszarów pobocznych.

Temat jest niełatwy, do tego niszowy. Dlatego przedsięwzięcie wydaje się tym ciekawsze oraz tym bardziej potrzebne. Warto podjąć się rozpowszechniania informacja na temat e-literatury, oswajać ją i pokazywać, że to nie jest nic złego, choć - podobnie zresztą, jak w przypadku literatury w ogóle, a więc tej drukowanej również - nie należy jej gloryfikować i ukazywać w samych superlatywach.

Mamy tendencję do zachwycania się książkami, stawiania ich ponad wszystko, krytykując tym samym formy cyfrowe. Z drugiej strony apologeci literatury cyfrowej przechodząc ponad literaturą drukowaną, choć wcale jej nie negując czy podważając sensu jej istnienia, czasem za bardzo zapatrują się w obiekty swoich badań. Niestety, ani jedna ani druga skrajność nie jest wskazana, to rzecz jasna. Sądzę, że co do tego jesteśmy w stanie się zgodzić, zarówno jedni, jak i drudzy.

Dlatego blog powstał z potrzeby upowszechniania niektórych refleksji i wniosków powstałych w wyniku lektury tekstów literatury cyfrowej oraz tekstów naukowych jej poświęconej, tak po prostu, na spokojnie. Asumptem do stworzenia Biblionetoteki było też zebranie materiałów powiązanych wspólnym tematem w jednym miejscu, aby się nie rozproszyły, nie poginęły w czeluściach i meandrach dysków i notatek, aby móc do nich swobodnie wrócić. Oczywiście też dlatego, by każdy zainteresowany mógł to zrobić.

Powodów tak naprawdę było wiele. Nie wszystkie są ważne. Najistotniejsze jest jednak, aby to miejsce pulsowało, by elektroniczna energia w nim nie ustępowała, nawet jeśli nie będzie to prężnie działająca platforma i zbiorowisko wszystkich materiałów związanych z e-literaturą. Chodzi bowiem o swobodę, a nie rygor i kompleksowość.

W razie sugestii, pytań czy zwykłego kontaktu, zapraszam serdecznie na Twittera lub do mejlowej korespondencji. Co prawda nie lubię krytyki, dlatego przyjemne wiadomości mile widziane, ale głosy krytyczne przyjmę z pokorą i spróbuję się do nich odnieść. W końcu człowiek uczy się całe życie, a ja - jako dyletant - biorę pod uwagę to, że mogę czegoś nie wiedzieć lub źle rozumieć.

///
il. Johan Larsson, Flickr, CC BY 2.0

Czytaj więcej…

Trudna sztuka zachowania dzieł literatury elektronicznej

Nakładem wydawnictwa Cambridge University Press ukazała się właśnie książka The Challenges of Born-Digital Fiction: Editions, Translations,...

Możesz przeczytać jeszcze…