29 kwietnia 2020

Stan czytelnictwa w Polsce w 2019 roku. Dlaczego nie do końca lubię raportu Biblioteki Narodowej?

 W zeszłym tygodniu ukazał się raport Biblioteki Narodowej ze wstępnymi wynikami ze stanu czytelnictwa w Polsce w 2019 roku. Przyznaję, chwilę zastanawiałem się, czy w ogóle o tym wspominać. Trochę się wahałem, ale ostatecznie stwierdziłem, że napiszę, tylko krótko.

Zatem co wiemy a czego nie wiemy ze wstępnego raportu BN? Podejrzewam, że większość komentujących skupi się na wyniku, czyli 39% i haśle „lekki wzrost poziomu czytelnictwa”. Mnie jednak interesuje coś innego.

Po pierwsze: wiemy, że to badanie socjologiczne, którego głównym celem było zanalizowanie praktyk czytania. Co ciekawe, praktyk, które pomimo ujęcia w badaniu elektronicznych form tekstu (ebooki, audiobooki), odnoszą się w głównej mierze do kultury druku. Można więc spierać się o to, co rzeczywiście jest przedmiotem badań.

Po drugie: wyniki pokazują deklaracje czytelnicze, a nie realne czytelnictwo. Wystarczy, że ktoś w ciągu ostatnich 12 miesięcy przeglądał książkę, to przy deklaracji kontaktu z książką znajduje się już w grupie „czytającej”, czyli w tej samej, w której ktoś inny już czytał książkę (ale czy przeczytał?)

Po trzecie: wiemy, że dominujące rozumienie pojęcia „książki” wśród badanych odnosi się do literatury pięknej. Mimo że badanie obejmuje także np. publikacje naukowe czy teksty użytkowe, to zastanawiające jest, jak osoby badane rozumieją książkę? Jaką definicją książki się posługują?

Mój wniosek jest następujący: raport Biblioteki Narodowej nie dotyczy czytelnictwa, tylko deklaracji czytelniczej odnoszącej się do książki, rozumianej zapewne jako zwarta publikacja, głównie beletrystyczna. Zatem wynik 39% dotyczy osób, które deklarują, że czytały lub nie czytały książki w zeszłym roku. W związku z tym osoba, która nie czyta książek, tylko prasę branżową, strony internetowe, publikacje nie w formie zwartej, czy to drukowane czy cyfrowe, nie do końca wie, czy zaliczyć się do takiej grupy. Mnie raport BN niewiele mówi, to znaczy mówi, ale zupełnie w innym zakresie, niż się chce to powszechnie ujmować.

Dlatego podchodzę do tego z rezerwą, a wszelkie głosy narzekające na poziom czytelnictwa, że niski, lub cieszące się, że jednak lepszy niż poprzednio, traktuję jako głosy osób, które nie zgłębiły zagadnienia. Tym samym jestem ciekaw Waszego zdania. Najwyżej okaże się, że wsadziłem kij w mrowisko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytaj więcej…

Rieck: dlaczego warto pisać

Bastian Rieck we wpisie Why Write? na swoim blogu pisze o pisaniu jako wyjątkowym narzędziu komunikacji. Udziela tym samym trzech odpowied...

Możesz przeczytać jeszcze…