31 marca 2019

Podkast AudioTechst i pierwszy odcinek: Tekst, nagość i literatura elektroniczna

Wreszcie słowo stało się rzeczywistością. Od początku roku myślałem o podkaście, w którym mógłbym gadać o literaturze elektronicznej i innych tematach. W końcu udało się zebrać materiał, nagrać pierwszy odcinek i wpuścić go do sieci. Zatem nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić do słuchania.

Podkast AudioTechst to podkast poświęcony literaturze elektronicznej, technotekstom, cybertekstom, kulturze cyfrowej, zjawiskom z pola nowych mediów oraz relacji literatury z przestrzenią internetową. Opowiadam w nim o interesujących zjawiskach literackich występujących w cyfrowym świecie. Pierwszy odcinek jest trochę testowy, pełen błędów i niedoskonałości, jednak z czasem będzie coraz lepiej.

O czym mówię w pierwszym odcinku podkasu?

Przede wszystkim tłumaczę, dlaczego zatytułowałem go w taki a nie inny sposób. AudioTechst to nie tylko intrygująca gra słów, ale coś więcej. Poza tym mówię trochę o tym, co to znaczy, że bez tekstu, a więc po za lekturą, jesteśmy nadzy i co to ma wspólnego z literaturą.



Podkast dostępny jest na SoundCloud i Anchor, a wkrótce będzie dostępny na YouTube, Spotify i mam nadzieję, że także na iTunes.

Zachęcam do słuchania, komentowania, dzielenia się wrażeniami. Wiem, jakich rzeczy muszę się jeszcze nauczyć i nad czym popracować, jednak każde słowo wsparcia i konstruktywnej krytyki jest dla mnie bardzo ważne. Zatem jeśli tylko chcesz się czymś podzielić, pisz śmiało.


20 marca 2019

Poezja cybernetyczna początku XXI wieku jako przykład literatury ograniczonego dostępu?

Poezja cybernetyczna, wydawana zarówno w formie papierowej (drukowanej), jak i elektronicznej może stanowić przykład literatury dotkniętej pewnymi ograniczeniami. Pytanie  tylko - co to za ograniczenia i co z tego wynika.

"Przyszłość poezji nowomedialnej w Polsce jest nierozpoznana, znaczące jest jednak, że twórcy poezji cyfrowej wydają tomiki drukowane, w których nadal poruszają problem wpływu Internetu na życie człowieka (jak w przypadku Skanowania balu Podgórniego) czy zagadnienie języka programistycznego jako języka poetyckiego (918-578 Bromboszcza). Autorzy nie odchodzą od wersji papierowej, jakby mieli świadomość, że tylko taka postać jest w stanie dotrzeć do współczesnego odbiorcy – niegotowego jeszcze na formy wyłącznie cyfrowe" [Pawlicka 2015: 209].

Tak pisze Urszula Pawlicka-Deger w ostatnim akapicie artykułu "Polska poezja i nowe media po roku 2000", który ukazał się w książce "Poezja polska po roku 2000. Diagnozy - Problemy - Interpretacje", pod redakcją Tomasza Dalasińskiego, Aleksandry Szwagrzyk oraz Pawła Tańskiego, w serii krytycznej Biblioteki toruńskiego dwumiesięcznika  „Inter-”. Książka ukazała się w 2015 roku.

Przywołuję ten fragment dlatego, że odnoszę wrażenie, iż ucieczka w cyfrową przestrzeń przez wspomnianych autorów jest jedynie gestem, manifestem twórczym, zaś praktyka społeczna oraz sytuacja obiegu literackiego - przynajmniej w naszym kraju - niejako wymusza wprowadzenie do systemu obiegu tekstu utrwalonego na nośniku materialnym, w tym przypadku chodzi o papierowe wydanie książki.

Zatem można zaryzykować stwierdzenie - i ja w tej chwili ryzykuję - że forma cyfrowa jest w tym przypadku ograniczona, jeśli mowa o dystrybucji utworu. Ograniczenie zaś nie wynika z założeń twórcy czy wydawcy (np. reglamentacja dostępu itp.), tylko z sytuacji publiczności literackiej (czytelników), która najzwyczajniej w świecie może po prostu danego utworu cyfrowego nie zauważyć w polu literatury.

Najogólniej rzecz ujmując, książka "Poezja polska po roku 2000. Diagnozy - Problemy - Interpretacje" jest próbą opisu  najbardziej znaczących, zdaniem redaktorów tomu, zjawisk i tendencji w polskiej poezji początku XXI wieku. Zaś celem artykułu Pawlickiej-Deger jest opisanie relacji między poezją a nowymi mediami w Polsce po 2000 roku. Książkę można w formie elektronicznej znaleźć w sieci. W komentarzach podaję link do otwartych zbiorów "Otwórz Książkę".

Poezja polska po roku 2000. Diagnozy - Problemy - Interpretacje, red. T. Dalasiński, A. Szwagrzyk, P. Tański, Toruń 2015, http://otworzksiazke.pl/images/ksiazki/poezja_polska_po_roku_2000/poezja_polska_po_roku_2000.pdf (17.03.2019).

16 marca 2019

J.R. Carpenter, Fishes and Flying Things jako przykład elitarnego utworu cyfrowego

Czytam artykuł J.R. Carpenter Writing on the Cusp of Becoming Something Else, znajdujący się w świeżo wydanej książce Whose Book is it Anyway? A View from Elsewhere on Publishing, Copyright and Creativity pod redakcją Janis Jefferies i Sarah Kembe.

Cała książka poświęcona jest tematyce praw autorskich i publikowaniu tekstów, a artykuł Carpenter dotyka m.in. problematyki praktyk twórczych, wykorzystujących już istniejące teksty i źródła.

Przy tej okazji pomyślałem, że podrzucę informację na temat utworu Carpenter, o którym wspomina, zwłaszcza, że dotyczy to utworu jej autorstwa z 1995 roku i podaje przy tym ciekawą informację dotyczącą elitarności utworów cyfrowych tego czasu.

Autorka wspomina, że gdy była na stażu naukowym w The Banff Centre for the Arts w Kanadzie w 1995 roku, chciała stworzyć drukowaną książkę, która opowiadałaby historię na okrągło (circular story), a więc taką, która z założenia nigdy się nie kończy.

Carpenter jednak przyznaje, co oczywiste, że kodeksowa forma książki działa tak, że czytelnik docierając do końca książki, kończy też lekturę. Wtedy artyści pracujący w studiu obok zasugerowali Carpenter użycie języka HTML, czyli stworzenie swojego projektu w formie strony internetowej, której ostatnia część mogłaby prowadzić do pierwszej i dzięki temu lektura nie miałaby końca - zapętlałaby się i cyrkulowałaby wciąż na nowo.

Tak powstał webowy utwór (web-based work) zatytułowany Fishes and Flying Things. Carpenter jednak wspomina, że po powrocie ze stażu do Montrealu jej przyjaciele powiedzieli, że ten projekt jest elitarny, ponieważ wiele osób nie ma do niego dostępu, a Internet tego nigdy nie zmieni.

Rzeczywistość okazała się jednak inna. Co zresztą Carpenter zaznacza, pisząc, że Internet z miejsca zastrzeżonego i drapieżnego stał się miejscem znacznie bardziej dostępnym, zwłaszcza jeśli chodzi o praktyki twórcze. Dzięki temu utwór Carpenter jest dostępny do dziś w sieci i spokojnie można go przeczytać.

12 marca 2019

Literatura elitarna i literatura popularna

Podział na literaturę elitarną i literaturę popularną, zniesiony przez wpływy myśli postmodernistycznej, zdaje się sztucznym konstruktem, przywoływanym najczęściej w socjologicznej refleksji nad wartościowaniem literatury. Ale czy na pewno?

Nie chodzi mi o stawianie kontrowersyjnych czy prowokacyjnych tez. Nie chodzi mi nawet o zadawanie zaczepnych pytań - choć ta pokusa jest silniejsza. Chodzi mi raczej o zwrócenie uwagi na pewien problem, z którym sam zetknąłem się przy pracy naukowej na temat obiegu literatury elektronicznej.

Drążę temat elitarności i literatury elitarnej. Nie po to, by wartościować określone lub nieokreślone teksty. Nie po to też, by uzbroić się w narzędzia czy też bardziej w oręż naukowy, dzięki któremu mógłbym uzasadniać takie a nie inne wybory lub argumentować za podjęciem takich a nie innych tez. (Nie piszę zbyt konkretnie, wiem, jednak póki co nie chodzi mi też o wskazywanie dokładnych punktów swoich przemyśleń.)

Otóż, przy szukaniu informacji na temat literatury elitarnej lub chociażby nawet encyklopedycznej definicji tejże literatury, zauważyłem jedną - dość intrygującą mnie w tym momencie - prawidłowość.

Zauważyłem, że badacze - bez względu czy to literaturoznawcy, czy kulturoznawcy, medioznawcy czy socjologowie z literaturoznawczym zacięciem - nie mają problemu z pisaniem o literaturze popularnej jako popularnej. Jednak kiedykolwiek pojawia się określenie literatury elitarnej, pojawia się również głos, że takie wartościowanie jest wywyższaniem jednej kategorii literatury nad drugą, że takie stawianie sprawy i kreślenie podziału to zamach na porządek rzeczy.

Jeśli więc podział na literaturę elitarną i literaturę popularną jest sztuczny lub nieuzasadniony, skąd taka popularność (popularność!) określenia "literatura popularna" oraz skąd tyle opracowań naukowych, nie tyle poświęconych temu tematowi, ale wprost (lub w mniej lub bardziej zakamuflowany sposób) tytułowanych w taki a nie inny sposób, z odniesieniami do literatury popularnej właśnie?

Dlaczego zatem można zaobserwować - przynajmniej ja to zauważyłem po jednodniowej kwerendzie - spory deficyt badawczy, jeśli chodzi o zagadnienie jakim jest literatura elitarna? Nawet nie chodzi mi tu o roztrząsanie tego w odniesieniu do literatury przedmodernistycznej, czy już w szczególności modernistycznej, tylko zastanawia mnie podjęcie się tej refleksji własnie w odniesieniu do literatury postmodernistycznej.

Jak to więc jest - teraz zadaję pytanie prowokujące, tym bardziej prowokujące, że naiwne, może bezrefleksyjne, jednak o to mi teraz chodzi - że w kontekście zniesienia podziału na literaturę elitarną (określaną czasem literaturę wysoką) oraz literaturę popularną (określaną mianem literatury niskiej) - pomijam fakt istnienia tak zwanej literatury środka - większy akcent kładzie się na literaturę popularną, pomijając niejako literaturę elitarną?

Oznacza to, że takowej literatury już nie ma? Może wraz z zatarciem granic przepadła, zmieszała się z literaturą masową, przestała być rozpoznawalna. Skolonizowały ją tendencje gatunkowe, konwencjonalne, komercyjne i tak dalej... A może po prostu nie wypada o niej pisać? Może ona sama nie chce być tak określana, a literaturze popularnej nie przeszkadza bycie popularną?

Według mnie zarysowana powyżej tendencja wpisuje się trochę w marksistowską krytykę kultury i społeczeństwa. Chodzi w niej z grubsza to o, że nie możemy - jako uczestnicy kultury oraz jako twórcy i odbiorcy - akcentować, że istnieje klasa wyższa i klasa niższa (kultura wyższa i kultura niższa), ponieważ każdy - jako człowiek (i to jest ciekawe, że dochodzi tu do zmieszania różnych porządków) - jest równy i powinienem mieć taki sam dostęp do dóbr.

Z kolei należy wskazywać na to, że klasa niższa boryka się z problemami, które trzeba rozwiązać. Dlatego wspominanie o klasie wyższej jest krzywdzącą apoteozą lub przynajmniej aprobatą, jest upokarzającym, bo przypominającym o własnej pozycji, aktem demaskacji - a na to nie można pozwolić. Tak myślą - wydaje mi się - osoby lub badacze zafascynowani ideologią marksistowską. Dlatego akcentują to, co niskie i twierdzą, że nie ma różnic między niskim i wysokim. Z kolei nie przyglądają się temu, co wysokie, bo to w ogóle nie znajduje się w polu ich widzenia. To nie ma prawa istnieć.

08 marca 2019

Prezentacje Prezi i literatura elektroniczna, czyli Böhmische Dörfer Alexandry Saemmer

Pamiętam, jak jeszcze na studiach wykorzystywałem Prezi do robienia prezentacji, które biły o głowę te robione w PowerPoincie. Właściwie mogłem wówczas gadać o czymkolwiek, a efekt i tak byłby zadowalający. Nie sądziłem jednak, że można Prezi wykorzystać do tworzenia literatury elektronicznej.

Przekonałem się o tym, trafiając na tweet Electronic Literature Lab (@ElitLab), które z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet (w sumie: samych dobroci życzę Czytelniczkom ElektroLitery i Biblionetoteki – żadnych bad pixeli w życiu, niech się Wam darzy) przypomniało o „Böhmische Dörfer” autorstwa Alexandry Saemmer. Autorka jest  profesorem w Uniwersytecie Paryskim (dokładnie w VIII Vincennes Saint Denis). Jak podaje ELMCIP, zajmuje się semiotyką i estetyką mediów cyfrowych, a także pisaniem i czytaniem w środowisku cyfrowym.

Utwór „Böhmische Dörfer” powstał w 2011 roku. Na marginesie tylko dodam, że samo Prezi uruchomiono w 2009 roku na Węgrzech, zatem dość szybko po pojawieniu się narzędzia powstał utwór je wykorzystujący. Prezi pozwala na tworzenie nielinearnej i wizualnej narracji, wykorzystując układ mapy, nawigację polegającą na przybliżeniach i oddaleniach widoku, przesuwaniu się pomiędzy elementami w dynamiczny sposób, właściwie bez ograniczeń co do kierunku itd. Zatem to ciekawy sposób na opowiedzenie literackiej historii w niekonwencjonalny sposób.

Pod względem treściowym utwór nawiązuje do wydarzeń z maja 1945 roku. Po zakończeniu II wojny światowej, tysiące niemieckojęzycznych mieszkańców wyzwolonego przez Armię Czerwoną Brna zostało wysiedlonych i zmuszonych do wyczerpującego marszu do granicy z Austrią. Odległość wynosiła około 60 kilometrów. Pod drodze jednak, w Marszu Śmierci – jak nazwano to wydarzenie – mnóstwo osób poniosło śmierć (różne są szacunki co do liczby, jedni podają 1600, inni, że od 2 do 5 tysięcy – tak czy siak: bardzo dużo). Wśród osób, które wówczas musiały opuścić swój dotychczasowy dom była matka Alexandry Saemmer, która – jak czytamy w opisie utworu – w 2007 roku pokazała swoim dzieciom miejsce, w którym żyła.

Treść prezi-wiersza („Böhmische Dörfer” ma w Electronic Literature Collection 3 etykietę „poetry” i „prezi”) to jedna rzecz. Dla mnie interesujące jest to, że przestrzeń i płaszczyzna mapy w prezentacji nie tylko uwypukla doświadczenie przemieszczania się, marszu, przechodzenia z miejsca na miejsce, ale ponadto koresponduje z treścią, nawiązuje do tragicznych wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat.

Utwór Alexandry Saemmer można przeczytać w trzech wersjach językowych: angielskiej, niemieckiej i francuskiej. Na całość składa się 122 „widoków”, pomiędzy którymi przemieszczamy się nierzadko przechodząc od jednego do drugiego i z powrotem (figura powrotu, rekursji jest tu bardzo wyraźna). Na stronie ELC3 można poza linkami do utworu w poszczególnych językach obejrzeć również film, będący właściwie formą wideo-lektury. Całość nie zajmuje zbyt wiele czasu.

Czytaj więcej…

Rieck: dlaczego warto pisać

Bastian Rieck we wpisie Why Write? na swoim blogu pisze o pisaniu jako wyjątkowym narzędziu komunikacji. Udziela tym samym trzech odpowied...

Możesz przeczytać jeszcze…