Podział na literaturę elitarną i literaturę popularną, zniesiony przez wpływy myśli postmodernistycznej, zdaje się sztucznym konstruktem, przywoływanym najczęściej w socjologicznej refleksji nad wartościowaniem literatury. Ale czy na pewno?
Nie chodzi mi o stawianie kontrowersyjnych czy prowokacyjnych tez. Nie chodzi mi nawet o zadawanie zaczepnych pytań - choć ta pokusa jest silniejsza. Chodzi mi raczej o zwrócenie uwagi na pewien problem, z którym sam zetknąłem się przy pracy naukowej na temat obiegu literatury elektronicznej.
Drążę temat elitarności i literatury elitarnej. Nie po to, by wartościować określone lub nieokreślone teksty. Nie po to też, by uzbroić się w narzędzia czy też bardziej w oręż naukowy, dzięki któremu mógłbym uzasadniać takie a nie inne wybory lub argumentować za podjęciem takich a nie innych tez. (Nie piszę zbyt konkretnie, wiem, jednak póki co nie chodzi mi też o wskazywanie dokładnych punktów swoich przemyśleń.)
Otóż, przy szukaniu informacji na temat literatury elitarnej lub chociażby nawet encyklopedycznej definicji tejże literatury, zauważyłem jedną - dość intrygującą mnie w tym momencie - prawidłowość.
Zauważyłem, że badacze - bez względu czy to literaturoznawcy, czy kulturoznawcy, medioznawcy czy socjologowie z literaturoznawczym zacięciem - nie mają problemu z pisaniem o literaturze popularnej jako popularnej. Jednak kiedykolwiek pojawia się określenie literatury elitarnej, pojawia się również głos, że takie wartościowanie jest wywyższaniem jednej kategorii literatury nad drugą, że takie stawianie sprawy i kreślenie podziału to zamach na porządek rzeczy.
Jeśli więc podział na literaturę elitarną i literaturę popularną jest sztuczny lub nieuzasadniony, skąd taka popularność (popularność!) określenia "literatura popularna" oraz skąd tyle opracowań naukowych, nie tyle poświęconych temu tematowi, ale wprost (lub w mniej lub bardziej zakamuflowany sposób) tytułowanych w taki a nie inny sposób, z odniesieniami do literatury popularnej właśnie?
Dlaczego zatem można zaobserwować - przynajmniej ja to zauważyłem po jednodniowej kwerendzie - spory deficyt badawczy, jeśli chodzi o zagadnienie jakim jest literatura elitarna? Nawet nie chodzi mi tu o roztrząsanie tego w odniesieniu do literatury przedmodernistycznej, czy już w szczególności modernistycznej, tylko zastanawia mnie podjęcie się tej refleksji własnie w odniesieniu do literatury postmodernistycznej.
Jak to więc jest - teraz zadaję pytanie prowokujące, tym bardziej prowokujące, że naiwne, może bezrefleksyjne, jednak o to mi teraz chodzi - że w kontekście zniesienia podziału na literaturę elitarną (określaną czasem literaturę wysoką) oraz literaturę popularną (określaną mianem literatury niskiej) - pomijam fakt istnienia tak zwanej literatury środka - większy akcent kładzie się na literaturę popularną, pomijając niejako literaturę elitarną?
Oznacza to, że takowej literatury już nie ma? Może wraz z zatarciem granic przepadła, zmieszała się z literaturą masową, przestała być rozpoznawalna. Skolonizowały ją tendencje gatunkowe, konwencjonalne, komercyjne i tak dalej... A może po prostu nie wypada o niej pisać? Może ona sama nie chce być tak określana, a literaturze popularnej nie przeszkadza bycie popularną?
Według mnie zarysowana powyżej tendencja wpisuje się trochę w marksistowską krytykę kultury i społeczeństwa. Chodzi w niej z grubsza to o, że nie możemy - jako uczestnicy kultury oraz jako twórcy i odbiorcy - akcentować, że istnieje klasa wyższa i klasa niższa (kultura wyższa i kultura niższa), ponieważ każdy - jako człowiek (i to jest ciekawe, że dochodzi tu do zmieszania różnych porządków) - jest równy i powinienem mieć taki sam dostęp do dóbr.
Z kolei należy wskazywać na to, że klasa niższa boryka się z problemami, które trzeba rozwiązać. Dlatego wspominanie o klasie wyższej jest krzywdzącą apoteozą lub przynajmniej aprobatą, jest upokarzającym, bo przypominającym o własnej pozycji, aktem demaskacji - a na to nie można pozwolić. Tak myślą - wydaje mi się - osoby lub badacze zafascynowani ideologią marksistowską. Dlatego akcentują to, co niskie i twierdzą, że nie ma różnic między niskim i wysokim. Z kolei nie przyglądają się temu, co wysokie, bo to w ogóle nie znajduje się w polu ich widzenia. To nie ma prawa istnieć.
notowanie i gromadzenie wiedzy •• kultura cyfrowa i literatura elektroniczna •• cyfrowy flâneuryzm i internetowe wykopaliska •• hipotezotwórstwo •• różne różności i inne sieciowe dziwności
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czytaj więcej…
Zotero 7 Update
Najnowszy update Zotero, czyli wersja programu oznaczona numerem 7, to doprawdy wielka nowość, mimo że zakres wprowadzonych zmian nie jest t...
Możesz przeczytać jeszcze…
-
Poniżej znajduje się opis mojego szablonu dla pliku wtyczki Obsidian Hypothes.is Plugin, która pobiera adnotacje z Hypothes.is. Dalej preze...
-
Próbując zrozumieć, na jakich podstawowych rozwiązaniach opiera się program do gromadzenia i przetwarzania wiedzy Obsidian (czyli na format...
-
Ostatnio korzystanie z pakietu biurowego Libre Office na macOS stanowiło dla mnie męczące doświadczenie. Operowanie na prostym arkuszu kalku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz