Przyznaję, że od dłuższego już czasu niemal obsesyjnie myślę o różnych sposobach gromadzenia, przetwarzania i upowszechniania wiedzy. Częściowo jest to spowodowane poznaniem metody zettelkasten, częściowo powrotem do używania aplikacji Obsidian.
Metodę zettelkasten, autorstwa Niklsa Luhmanna [Luhmann b.d.; por. Lüdecke 2015], poznałem parę miesięcy temu. Choć tak naprawdę techniki fiszkowania i gromadzenia notatek w podobny sposób nie są mi obce od lat. Chyba intuicyjnie robiłem w taki sposób, ale nigdy na taką skalę i nigdy w perspektywie długoterminowej – w końcu zettelkasten to ma być katalog na lata czy nawet dekady. Dlatego teraz reformuje swoje myślenie i widzę, że muszę uczyć się wielu rzeczy na nowo.
Całość zajmuje mi też głowę dlatego, że po zeszłorocznym odkryciu aplikacji Obsidian (napisałem w niej czwarty rozdział swojej rozprawy doktorskiej jesienią i zimą ubiegłego roku) powróciłem do niej, chcą wyciągnąć z tego wszystkiego coś więcej. Po prostu tak mi się to spodobało, że chcę więcej i więcej. Aż w pewnym momencie się pogubiłem.
Pogubiłem się tym bardziej, że dowiedziałem się, że istnieje też Roam, Foam, Logseq, Zettlr, TiddlyWiki, że język znaczników Markdown ma szerokie zastosowanie, a do tego, że mógłbym w sumie budować (czy też generować) stronę na GitHubie, zamiast bawić się w siermiężne budowanie strony od podstaw. Tym bardziej, że nauka HTML-a i CSS-a nie idzie mi tak sprawnie, jakbym chciał.
Oglądając wiele (naprawdę wiele) filmów na YouTube nie tylko o metodzie zettelkasten (choć do niej niemal wszyscy się odwołują, niemalże jak do jakiegoś fetysza), ale między innymi o idei Drugiego Mózgu (Second Brain)[Fasel 2015; z16; por. Systematic Mastery 2021], budowaniu zewnętrznej pamięci (external memory – to w sumie z Luhmanna wzięte [Luhmann b.d.; por. Ruchniewicz 2017; z16]), osobistych systemów zarządzania wiedzą (personal knowledge management – PKM) i o wielu wielu innych podobnych rzeczach (o programie Writer i Reader czy idei płynnego tekstu (Liquid Text) już nie będę wspominał), pomyślałem, że to ma bardzo wiele wspólnego z ideą hipertekstu i hipertekstową organizacją wiedzy [o10].
Niby to wszystko takie nowe rzeczy, dopiero co powstałe (wiele z powyższych programów stworzono rok temu), ale tak naprawdę nie do końca. Zastanawiam się trochę, na ile popularność tego wszystkiego bierze się z wydanej w 2017 roku książki Sönke Ahrensa, do której wiele osób się odwołuje, a który właśnie opisuje metodę zettelkasten [por. Ahrens 2017; 2018].
Zresztą, trzeba sięgnąć do znacznie wcześniejszych idei systemów Memex Vannevara Busha (który nazywał to rozszerzeniem możliwości ludzkiego mózgu [por. Engelbart 1962; z15; Pisarski b.d.) oraz Xanadu Teda Nelsona [por. Nelson 1987]. Przypomina mi się jeszcze to co Marshall McLuhan pisał w odniesieniu do mediów, czyli traktowanie ich jako przedłużenie ludzkich zmysłów [por. z14].
Nawet zastanawiam się, na ile Luhmann inspirował się tymi koncepcjami. Zastanawiam się, czy je znał. Dlatego tym bardziej działa mi to na wyobraźnię i tym bardziej interesuje mnie wykorzystanie tego, nawet nie w kontekście literatury elektronicznej (choć to też), ale przede wszystkim wspomnianej już idei GPU, czyli Gromadzenia Przetwarzania Upowszechniania wiedzy [por. o5]. Mam nadzieję, że kiedyś o tym jeszcze dokładnie wspomnę i to opiszę.
Póki co, to sobie tak roboczo nazywam i organizuję. Póki co, to tak naprawdę zalała mnie taka fala informacji, pomysłów i narzędzi, że czuję się trochę bezradny. Nie wiem, co z tym wszystkim zrobić, ponieważ chciałbym spróbować wszystkiego, chciałbym już wiedzieć i umieć i podzielić się z tym ze wszystkimi wokół. (Naprawdę, nawet wizja stworzenia jakiegoś kanału na YT pojawiła mi się w głowie, co w moim przypadku byłoby niebagatelnym przedsięwzięciem.)
A przy tym czuję, że kompletnie tego nie ogarniam. Dlatego też tutaj piszę w nieco luźniejszy, bardziej osobisty, sposób, chcąc to z jednej strony przepracować, a z drugiej strony też ośmielić się do wykorzystania Biblionetoteki jako laboratorium myśli. W końcu po to ją założyłem – by tu rozpisywać to, co mi w głowie siedzi.
Zatem na pewno jeszcze do tego wrócę. Czuję, że po prostu muszę. Mam ponadto wrażenie, że niewiele osób o tym pisze czy mówi, a już na pewno nie po polsku. Chyba że ja już tego nie zauważam i nie śledzę zbyt uważnie. Z kolei w anglojęzycznych publikacjach pojawia się za dużo wątków o produktywności, zarządzaniu sobą w czasie, zarządzaniu projektami i pracą. To wszystko jest ważne, jednak myślę, że nie temu to – to znaczy notowanie – ma służyć. Mnie bardziej, chyba ze względu na wykształcenie i wyrobione nawyki, interesuje nauka i edukacja.
Zatem na pewno do tego wrócę. Może tutaj, a może uda mi się już stworzyć nowe miejsce, w którym nie będę musiał pisać takiego statycznego tekstu, tylko może coś bardziej usieciowionego, na czym bardziej mi zależy. (Notabene, interfejs i możliwości bloggera są irytujące.) Może dzięki temu też trafię znacznie szerzej, do większej liczby osób, niż tylko do siebie i może paru przypadkowo trafiających tu osób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz