Anna Havron (Havron 2024; H24HE) na blogu Analog Office w tekście Handwriting Equals Thinking: Or, Why I Use a Paper Planner napisała, że ręczne pisanie jest równoznaczne myśleniu.
Wpis autorki właściwie można streścić w dwóch istotnych punktach:
- do myślenia potrzebujemy ciała, dlatego musimy je zaangażować w proces myślowy.
- metodą zaangażowania ciała w proces myślowy jest ręczne pisanie.
Wniosek płynie z tego dość prosty: aby myśleć - lub raczej myśleć skuteczniej (oczywiście nie jest to absolutne i kategoryczne) - potrzebujemy zaangażować ciało, a najlepszą formą zaangażowania ciała w proces myślowy jest pisanie ręczne.
Ironicznie notatki z tego tekstu sporządziłem odręcznie w Enchiridionie, jednak pracę z nimi, czyli swoisty proces myślowy dokonuję poprzez Biblionetotekę, a więc już elektornicznie, pisząc chociażby ten tekst.
Na marginesie tego tekstu warto jeszcze odnotować dwie kwestie, których autorka nie rozwija. Mianowicie: spacer jako forma myślenia oraz fałszywa obietnica świata cyfrowego.
Pierwsza kwestia nawiązuje do łacińskiej formy maksymy, przypisywanej Diogenesowi, związanej z ruchem jako sposobem rozwiązania problemu - solvitur ambulando. Dosłownie tłumaczy się to jako rozwiązanie poprzez chodzenie, ponieważ Diogenes na stwierdzenie, że ruch nie istnieje odpowiedział tym, że wstał i się przeszedł.
Metaforycznie jednak odczytuje i interpretuje się to różnie. Jednym ze sposobów jest sugestia, że w czasie spaceru, w trakcie ruchu, możemy uporządkować myśli. Wówczas spacer staje się metodą, czy też formą myślenia. To z kolei nawiązuje do tego, o czym pisała Havron.
Zresztą, pisze nawet wprost: Walking is a time-honored aid to thinking; and so is handwriting.
Druga kwestia dotyczy fałszywej obietnicy złożonej przez świat cyfrowy, mówiącej, że nie potrzebujemy ciała do tego, aby myśleć, czyli - rozwijając - myślenie odbywa się w głowie, nie potrzebujemy do tego fizyczności i przestrzeni.
To, że nie do końca tak jest, potwierdzają niektóre badania naukowe (zob. Umejima et al. 2021; Sato et al. 2015; z23/2), o czym wspominałem też we wpisie Moje podejście do metody Zettelkasten. Wzloty i upadki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz