26 marca 2020

Specjalny numer magazynu "Techsty"

To jest coś niesamowitego i niespodziewanego, coś, na co nie byłem gotowy. Przyznaję szczerze. Dlatego w tej chwili tylko podrzucę link i skopiuję krótki opis. Sam zapewne zapoznam się z nowym numerem "Techstów" za jakiś czas.

W tym czasie będziecie mogły i mogli sobie na spokojnie przejrzeć numer specjalny "Techstów", numer studencki, jak możemy przeczytać w opisie, numer, który "został zainspirowany pracami studentów i absolwentów kierunków cyfrowych mediów i cyfrowej kultury na uniwersytetach w Krakowie, Łodzi, Warszawie i Katowicach".

Dawno nie było niczego nowego w polskim polu literatury elektronicznej. No to teraz jest.

http://techsty.art.pl/m11/informacje_o_numerze_m11.html

22 marca 2020

Literatura pandemiczna w sieci

 Obecna sytuacja, w jakiej mimowolnie się znaleźliśmy, wymusza na nas nowe zachowania. Jakby nie patrzeć, skutecznie zmienia naszą codzienność, w tym także kulturę. I, co ciekawe, również literaturę.

Z reguły nie zwracam szczególnej uwagi na literaturę, która nie do końca jest elektroniczna, choć powstaje i funkcjonuje w środowisku cyfrowym. Tym razem zrobię wyjątek, ponieważ chcę pokazać bardzo ciekawe - zwłaszcza w kontekście obecnej sytuacji - zjawisko. Chodzi mianowicie o internetowe powieści w odcinkach.

Oczywiście powieści w odcinkach to nic nowego. Myślę, że nawet pisanie na raty i umieszczanie tego w sieci także nie jest niczym nowym, również wśród osób zawodowo zajmujących się pisaniem.

Teraz jednak można zauważyć ciekawy trend, który - w moim przeczuciu - ma służyć przede wszystkim dwóm celom: po pierwsze, zajmować czas i uwagę osobom pozostającym w domu, czyli właściwie większości z nas, po drugie, pokazaniu, że współczesny pisarz nie jest zamknięty w swoim gabinecie przy tajemniczym skryptorium, a sam proces pisania może odbywać się spontanicznie, reakcyjnie, tu i teraz. I osiągnięciu tych celów służyć mają właśnie media społecznościowe.

I o ile możemy dyskutować o tym, czy publikowanie odcinków powieści na przykład na Facebooku to literatura elektroniczna czy nie, o tyle chyba zgodzimy się co do tego, że w obecnej sytuacji to wyjątkowa i interesująca sprawa.

Po pierwsze, tekst literacki - co oczywiste - pojawia się w nowym kontekście. Po drugie, jego dystrybucji służy nowy-nienowy kanał komunikacyjny. Po trzecie, z równie oczywistych względów, sytuacja komunikacji literackiej przyjmuje inną formę. Pytanie tylko, czy instytucją konsekrującą w tym przypadku jest publiczność literacka, a narzędziem wartościowania liczba reakcji pod określonym odcinkiem-postem?

Nie będę sprawy roztrząsał teoretycznie, ponieważ piszę to chyba równie spontanicznie, co autorzy powieści, o których zaraz wspomnę. Chciałem tylko zwrócić uwagę na ciekawe zjawisko i może Was nieco sprowokować do dyskusji. Może algorytmy Facebooka będą łaskawsze i w tym gęstym strumieniu, którzy przetacza się teraz przez Wasze newsfeedy, znajdzie się miejsce również na ten post.

Wszystko zaczęło się - jeśli dobrze sprawdziłem - od Wojciecha, który na swoim facebookowym profilu 13 marca zapowiedział, że będzie udostępniał kolejne fragmenty pisanej na gorąco powieści. Później pojawiły się koleje osoby, jak chociażby Grzegorz Kalinowski z powieścią "Kwarantanna" czy Jakub Ćwiek. Co równie ciekawe - a o tym dowiedziałem się jako pierwszym - Szczepan Twardoch i Łukasz Orbitowski tworzą wspólnie humorystyczną opowieść „Na zarazę Zarazek”, która jest dodatkowo określona jako improwizowana. Poszczególne odcinki są publikowane na specjalnie stworzonej stronie internetowej: nazarazezarazek.pl

Przyznacie więc, że jest to ciekawa forma aktywności pisarskiej w sieci. Obecnie więc w grę wchodzą nie tylko spotkania autorskie czy lektury tekstów transmitowane na żywo ale również pisanie ad hoc. Dajcie znać w komentarzach, co o tym myślicie?

19 marca 2020

Internet w czasach zarazy

 Czy wiecie, że kukulion to strofa w obrębie kontakionu bądź akatystu, zespolona z ikosami, ale różniąca się od nich strukturą rytmiczną? Nie? No to teraz już na pewno wiecie. Ale spokojnie, nie będzie to wykład z poetyki. Piszę to tylko dla atencji. Bo tak naprawdę nie mam zbytnio o czym pisać.

Nie wiem, jak u Was, ale u mnie obecny czas wcale nie jest czasem, w którym muszę nagle wynajdywać sobie zajęcia. Mam wystarczająco dużo pracy. Dlatego też nie potrafię jakoś wygospodarować dodatkowego czasu na to, by może napisać coś nowego, znaleźć coś i to opisać, przeczytać książkę i ją zrecenzować, by może w końcu nie oszukiwać się, że podcast nie żyje, a tak bardzo chciałem go nagrywać i może coś powiedzieć do mikrofonu...

Piszę to jednak nie po ty, by narzekać i szukać pocieszenia. Po prostu dostrzegam pewną ciekawą rzecz i zastanawia mnie, jak wyglądają Wasze obserwacje w tej kwestii. Będzie to z pogranicza kultury cyfrowej i animacji kultury. Zatem jak czujecie się na siłach, to napiszcie w komentarzach, co o tym sądzicie?

Otóż zauważyłem, że w obecnym czasie wiele instytucji i organizacji odkryło Internet oraz media społecznościowe. (Pominę zagadnienie szkolnictwa i wykorzystywania e-learningu, bo to temat wymagający szczególnej uwagi.) Może nie na zasadzie, że, o, proszę, istnieje sieć i społeczność internetowa naszych odbiorców, tylko na zasadzie, że, o, może by tak wykorzystać narzędzia cyfrowe tak, jak powinny być wykorzystane?

Oczywiście upraszczam. Doskonale wiem, z czego to wynika i dlaczego tak się dzieje. Sytuacja jest wyjątkowa, więc i działania są wyjątkowe. Znam też takie przykłady, które wyłamują się z tej uogólniającej obserwacji i nie robią z tego nic szczególnego. Chodzi mi jednak o pewną tendencję i nie ukrywam, że zarazem mnie to zadziwia i irytuje.

Zastanawia mnie bowiem jedno: czy jak już wszystko powróci do względnej normalności i instytucje wznowią stacjonarną działalność, to czy cokolwiek z tego docierania do odbiorcy poprzez narzędzia cyfrowe pozostanie? A może powróci poprzedni stan, w którym wirtualne zwiedzanie wystawy, transmisja koncertu online, spotkanie autorskie w medium społecznościowym, udostępnianie publikacji cyfrowych i tym podobne, to tylko takie tam dodatki, wszak wiadomo, że prawdziwa kultura jest na miejscu i na żywo?

Nie chcę uświęcać kultury cyfrowej i umniejszać kulturze uczestnictwa w tradycyjny sposób, nie stawiam ich naprzeciw sobie i nie ważę jednej wyżej czy niżej. Wręcz przeciwnie, dostrzegam, że mogą i nawet powinny iść współcześnie razem, obok siebie.

Zresztą, mam dziwne wrażenie, jakbym sam próbował odkryć coś, co przecież jest oczywistością. Lub próbował przekonać do czegoś, do czego nie trzeba aż tak bardzo przekonywać. Jednakże jak myślę o tym, że jesteśmy ponad pół wieku po rozpoczęciu rewolucji cyfrowej, a korzystanie z zasobów cyfrowych traktowane jest jako reagowanie na stan wyjątkowy, to dochodzę do wniosku, że jeszcze długa droga przed nami...

Tyle ode mnie. Napiszcie, co Wy o tym sądzicie. Ja tylko na koniec jeszcze dodam, że kukulion to z greckiego koukoúlion, czyli kaptur.

11 marca 2020

Pandemiczna twitteratura, czyli covidowe wiersze na Twitterze

Obecna sytuacja na świecie i w Polsce nie jest za ciekawa. Nie będę jej komentował, bo to nie jest odpowiednie miejsce. Jednakże, jak widzicie poniżej, świat literatury elektronicznej nie próżnuje i wykorzystuje aktualne wydarzenia do tworzenia kolejnych cyfrowych utworów.

https://twitter.com/leo_elo_ole/status/1237741615768313856



Czytaj więcej…

Zotero 7 Update

Najnowszy update Zotero, czyli wersja programu oznaczona numerem 7, to doprawdy wielka nowość, mimo że zakres wprowadzonych zmian nie jest t...

Możesz przeczytać jeszcze…