
O tym, że literatura elektroniczna szybko staje się "martwa" i wypadałoby ją przed tą "martwotą" chronić traktuje książka Stuarta Moulthropa i Dene Grigar, zatytułowana Traversals: The Use of Preservation for Early Electronic Writing. Czytając recenzję Jana Baetensa na leonardo.info, dochodzę do paru wniosków.
1️. Kategoria e-litarności ma tutaj zastosowanie chociażby dlatego, że sugeruje się, że akademicy (czyli w procesie arbitralnej oceny) mają decydować (lub mają ku temu prerogatywy), jakie utwory e-litu zachować, a które na to nie zasługują.
2️. Chodzi o problem kanonu. W recenzji pojawiają się nawet słowa: "Scholars in the field do not seem to have metaphysical doubts on the usefulness of a “canon” and that is a very good thing when quality issues are concerned (no benchmark is even thinkable without a canon)." Przygotowywałem kiedyś materiał na temat ekonomii wyboru, a więc problematyki kanonu w kontekście literatury elektronicznej. Jak widać, moje przemyślenia nie były tutaj bezpodstawne. Kiedyś przedstawię ten problem bliżej.
3️. Według mnie jakakolwiek próba zachowania utworu e-literackiego, a więc dostosowanie go do aktualnego stanu technicznego (czyli do wykorzystywanych w danym czasie urządzeń), będzie swoistą translacją platformową, czyli przeniesieniem utworu z jednego środowiska (platformy, np. z komputerów Atari) do innego środowiska (platformy, np. komputerów PC lub Mac), co pociągnie za sobą wiele innych zmian i różnic. Takie zachowanie będzie więc również adaptacją.
4️. Oczywiście odpowiednie przeniesienie platformowe, transkodowanie, lub adaptacja cyfrowa e-litu może przyczynić się do zwiększenia powszechności tej literatury, a więc także podniesienia poziomu egalitarności. Tylko czy o to chodzi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz