Caroline Myrberg i Ninna Wiberg w
artykule Screen vs. paper: what is the difference for reading and
learning? pytają, jaka jest różnica między ekranem a papierem,
jeśli chodzi o uczenie się i czytanie [1]. Cóż, sprawa tylko z
pozoru wydaje się taka prosta, choć jest znakomicie opisana w
książce Henninga Lobina, zatytułowanej Marzenie Engelbarta.
Czytanie i pisanie w świecie cyfrowym [2].
Patrząc jednak na problem z dwóch
stron, widać zarówno pozytywne, jak i negatywne skutki - wiadomo.
Z jednej strony pokutuje wciąż
przeświadczenie, że czytanie tekstu drukowanego jest uważniejsze i
głębsze (cytując Agnieszkę Przybyszewską [3], będzie to lektura
appolińska), z kolei czytanie tekstu z ekranu bardziej
powierzchowne, mniej uważne (lektura dionizyjska). Przywołane przez
badaczki wyniki badań grupy naukowców (Kretzschmar, Pleimling,
Hosemann, Füssel Bornkessel-Schlesewsky, Schlesewsky), mówią, że
traktujemy czytanie jako pewną postawę, zachowanie, niż jako
mierzalny wysiłek poznawczy podczas czytania - stąd częściej
wybieramy tekst drukowany (1: 50).
Na marginesie tylko dodam, że Izabela
Strońska w artykule Literatura is not enough... Literatura a media.
Perspektywa systemowa [4] zwraca uwagę na stereotypowe podejście do
literatury - rozumianej jako przejaw kultury wysokiej oraz mediów -
jako przejawu kultury niskiej (4: 35). Przez co, ze społecznego
punktu widzenia, czytanie czegokolwiek będzie bardziej akceptowalne
niż oglądanie telewizji, czy przeglądanie stron internetowych,
nawet jeśli są to miejsca z ambitnymi treściami.
Ponadto cytowane badania Norwegów z
2013 roku pokazują, że dzięki przestrzenności papieru i
znacznikom czasoprzestrzennym (spatio-temporal markers), czyli na
przykład dzięki temu, że podczas czytania widzimy, ile stron nam
zostało, gdzie dokładnie znajdujemy się w książce, lepiej
zapamiętujemy czytany tekst, a nawet „dotykanie i przewracanie
kartek wspomaga pamięć” (1: 50). Co więcej, Joanna Wrycza-Bekier
w książce poświęconej tworzeniu tekstów internetowych[5], pisze,
że czytanie z ekranu jest o mniej więcej** 25% wolniejsze niż
czytanie z papieru, przede wszystkim dlatego, że „pismo
wyświetlane przez monitor jest zwykle niskiej jakości” oraz że
„Internet kojarzy się nam z oszczędnością czasu” (5: 33). A
według mnie spore znaczenie może mieć również to, że nasze oczy
i mózg inaczej reagują na niebieskie światło ekranu, a inaczej na
naturalne światło (zakładając, że czytamy w dzień) odbite od
papieru. Zresztą, trafiłem kiedyś na wykład Jana Obera z
Instytutu Biocybernetyki i Inżynierii Biomedycznej PAN, który mówił
o nabywaniu umiejętności czytania z perspektywy neurologicznej (i
chyba filozoficznej też), ale jeszcze nie obejrzałem tego materiału
[6].
Z drugiej strony, jak piszą szwedzkie
badaczki, powyższy problem jest bardziej psychologiczny niż
technologiczny (1: 51), ponieważ czytając na przykład teksty
elektroniczne w formie ebooków, wciąż traktujemy je podobnie do
ich drukowanych wersji. Za to jednak teksty wyposażone w dodatkowe
elementy, takie jak materiały audiowizualne, zorganizowane w nieco
inny sposób (fragmentarycznie, asocjacyjnie), które dodatkowo
pozwalają na wchodzenie w interakcję, sprawiają, że użytkownicy
mogą osiągać wyższe wyniki w testach; co więcej uczniowie i
studenci chcą totalnego doświadczenia płynącego z udostępnianych
im materiałów do nauki (1: 52).
Podsumowując, jednym z wniosków
artykułu jest to, że nie można przedkładać słuszności jednej
metody nad drugą, ponieważ musi ona iść w parze z indywidualnymi
preferencjami. Jeśli ktoś lepiej uczy się i zapamiętuje więcej,
czytając tekst drukowany, z takich źródeł powinien korzystać
częściej. Z kolei jeśli ktoś inny woli ekran czy to komputera czy
innego urządzenia, nie powinien ograniczać się do przestrzeni
kartki. Doświadczenie lektury warto urozmaicać. Na końcu badaczki
stwierdzają jeszcze, że piśmienność cyfrowa (digital literacy)
stanie się podstawową umiejętnością wtedy, gdy testy i
sprawdziany będą dostępne tylko w formie cyfrowej (1: 53). A do
tego chyba jeszcze długa droga.
Z kolei dla mnie czytanie, w szerokim
ujęciu tego pojęcia, to coś więcej, niż zwykłe odczytywanie
tekstu. Do tego współcześnie zarówno tekst, jak i czytanie
ulegają przedefiniowaniu i już nie znaczą tyle, ile jeszcze 50 lat
temu, zatem to już wątek na osobną opowieść...
______
* Tytuł jest moim swobodnym
tłumaczeniem tytułu artykułu, do którego się odnoszę w tekście.
** Pomijam tu kwestię, że określenie
„mniej więcej” jest mało naukowe, a przy tej informacji brakuje
jakiegokolwiek odsyłacza do źródła. Wypadałoby to zweryfikować
i potwierdzić. Możliwe, że są jakieś badania na ten temat.
[1] Myrberg Caroline, Wiberg Ninna,
Screen vs. paper. What is the difference for reading and learning?,
Insights 2015, nr 28(2), s. 49-54,
https://insights.uksg.org/articles/10.1629/uksg.236/ (21.08.2018).
[2] Lobin Henning, Marzenie Engelbarta.
Czytanie i pisanie w świecie cyfrowym, tłum. Łukasz Musiał,
Warszawa 2017.
[3] Przybyszewska Agnieszka, Ku
literaturze grywalnej (Kilka uwag wstepnych), Przegląd
Kulturoznawczy 2014, nr 2 (20).
[4] Izabela Strońska, Literatura is
not enough... Literatura a media. Perspektywa systemowa, [w:] Kody
kultury: interakcja, transformacja, synergia, Wrocław 2009,
http://www.ifp.uni.wroc.pl/data/files/pub-6716.pdf (20.02.2018).
[5] Wrycza-Bekier Joanna, Webwriting.
Profesjonalne tworzenie tekstów dla Internetu, Gliwice 2010.
[6] Ober Jan, Nabywanie umiejętności
czytania, jak to robić, by się nie narobić - co znaczy zgodnie z
filozofią?, https://youtu.be/JjC7VUeDmYg
Przeczytałem! Dobre! Cytat 😀
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie! To pierwszy komentarz na tym blogu, więc tym cenniejszy dla mnie. Zapraszam ponownie :D
Usuń